Dr Bonikowska: Rosja Władimira Putina nie ma już nic do stracenia

Zachód – do tej inwazji – funkcjonował, jakby to był czas pokoju. Czas się przestawić – mów dr Małgorzata Bonikowska, Team Europe, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych.

Publikacja: 10.03.2022 19:38

PAP/Albert Zawada

PAP/Albert Zawada

Foto: Albert Zawada

Wiceprezydent USA Kamala Harris złożyła wizytę w Polsce. To wojenna wizyta?

Kamala Harris odwiedza wschodnią flankę NATO, w obszarze, który jest zagrożony eskalacją konfliktu. Wiceprezydent została wrzucona na głęboką wodę, nie ma przecież dużego doświadczenia w polityce zagranicznej. Ale my wszyscy mamy zerowe doświadczenie w funkcjonowaniu w stanie wojny. Dlatego musimy współpracować – zarówno Amerykanie, jak i Europejczycy. Nawet jeśli wojna konwencjonalna nie toczy się jeszcze na naszym terytorium. Mentalnie wypowiedziano nam wojnę już kilka lat temu, w czasie kryzysu na Krymie. Rosja zadeklarowała bardzo wyraźnie swoje intencje, czyli niedopuszczenie, by świat był urządzony na modłę zachodnią. I jest gotowa sięgnąć po wszystkie możliwe środki, żeby odbudować wpływy, które miał wcześniej ZSRR. To jest wypowiedzenie wojny bez działań konwencjonalnych. Tymczasem Zachód – do tej inwazji – funkcjonował, jakby to był czas pokoju. Trzeba się przestawić mentalnie. Nie możemy spodziewać się, że Władimir Putin i Rosja za jego rządów będą działać wyłącznie racjonalnie. Trzeba założyć, że oni mogą myśleć inaczej i nie mają nic do stracenia.

Czytaj więcej

Dmytro Kułeba spotkał się z Siergiejem Ławrowem. Ukraina nie chce kapitulować

Oni czy on – Władimir Putin?

Putin na pewno konstruuje całą tę rozgrywkę, ale nie jest sam. Ma ludzi wokół siebie, którzy są w dużym stopniu podporządkowani mu mentalnie. Widać to było, gdy strofował Naryszkina, szefa rosyjskiego wywiadu. To jest dla mentalności zachodniej nie do pomyślenia. W państwie autorytarnym, którym Rosja się stała za Putina, takie są właśnie relacje. Ale sytuacja jest dynamiczna. Oligarchowie i putinowska elita będą odczuwać sankcje. Im bardziej są bolesne, tym większa jest szansa, że Putin zacznie być obciążeniem. Jednak na razie zakładanie takich scenariuszy jest przedwczesne. Musimy się mentalnie przebudzić i to się już dzieje, ale na ile głębokie jest to przebudzenie i kogo dotyczy? Im dalej od wschodniej flanki NATO – tym więcej jest spokoju. A przecież gra, która się toczy, nie dotyczy tylko Ukrainy, ale nowego porządku świata. Rosja to jest globalny gracz i nie jest sama. Mamy prawie 200 państw, które mogą mieć zupełnie inne interesy niż zachodnia koalicja. Są kraje, które myślą inaczej niż Zachód i które mogą mieć dużo zrozumienia dla mocarstwowej postawy Rosji.

Czy spotkanie ministrów spraw zagranicznych Rosji i Ukrainy w Turcji może oznaczać wstęp do prawdziwych rozmów, np. o zawieszeniu broni?

Rozmowy ukraińsko-rosyjskie to tylko wierzchołek góry lodowej. Cała dyplomacja światowa jest skoncentrowana, żeby zakończyć ten konflikt. Świat zachodni szuka możliwości rozmowy z Rosją przez kraje tradycyjnie jej przychylne. Chiny to gracz, którego pozycja w tym konflikcie jest naprawdę bardzo ważna. Ale to są również Indie, które miały dobre relacje z ZSRR i mają teraz dobre z Rosją. To także świat arabski, a Zachód nie ma tam samych przyjaciół. Jedno jest pewne: nikt na świecie nie popiera wojny, bo jest ona wbrew interesom wszystkich, m.in. interesom chińskim. Chiny urosły dzięki globalizacji i chcą handlować dalej ze światem. Nie chcą przedłużającej się wojny. Co innego dwu–trzydniowa operacja, tak jak było na Krymie. Ale dwa tygodnie zmagań, gdy giną cywile i są atakowane szpitale, to jest nie do zaakceptowania przez nikogo na świecie. Jednak powód, dla którego Rosja wszczęła wojnę, jest rozumiany przez wiele państw. Wystarczy popatrzeć na głosowanie w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, gdzie 35 państw się wstrzymało od głosu lub było przeciwnych rezolucji wymierzonej w Rosję.

Chiny to gracz, którego pozycja w tym konflikcie jest naprawdę bardzo ważna

Negocjacje będą trudne?

Ukraińcy nie będą chcieli się zgodzić na rozwiązania kompromisowe polegające na tym, że zabierze się im część terytorium. Już słyszymy, że pogodzili się z tym, że nie będą w NATO, ale zabranie im Doniecka, Donbasu i Krymu jest bardzo trudne do zaakceptowania. Ukraina będzie iść w zaparte, co będzie oznaczało dalszy ciąg inwazji, który może być bardzo brutalny.

Czy jesteśmy w stanie stworzyć precyzyjną perspektywę dla Ukrainy, jeśli chodzi o jej członkostwo w UE?

Bądźmy realistami i myślmy o naszym bliskim otoczeniu. To jest bardzo piękna idea i sercem jestem za tym, żeby Ukraina weszła kiedyś do UE, ale to jest nie ten moment. My dzisiaj walczymy o dwie rzeczy: zastopowanie rosyjskiej inwazji i zatrzymanie działań wojennych. Zapowiada się, że może zostać użyta broń chemiczna, nie mówiąc już o broni nuklearnej, co jest sprzeczne z naszym rozumieniem świata. To wojna mentalna, cybernetyczna, informacyjna i moralna. Nie mieszczą się nam pewne rzeczy w głowie, m.in. ataki na ludność cywilną, nie chcemy w taki sposób rozwiązywać problemów świata, ale świat ma problemy. Rosja to nie jest kraj „bezzębny”, to największy – terytorialnie – kraj na świecie z potencjałem nuklearnym. Rosja nie odpuści, bo nie ma już nic do stracenia. Oni tą inwazją przekroczyli wszelkie czerwone linie. No to jaki będą mieć powód do tego, żeby się zatrzymać? Co otrzymają w zamian? Brnięcie w ruchy, które mogą eskalować ten konflikt, nie leży w naszym interesie. Co nie oznacza, że nie należy Rosji gospodarczo dobijać sankcjami. Im mocniej będą działać, tym mniejsza będzie jej zdolność do prowadzenia wojen.

Wiceprezydent USA Kamala Harris złożyła wizytę w Polsce. To wojenna wizyta?

Kamala Harris odwiedza wschodnią flankę NATO, w obszarze, który jest zagrożony eskalacją konfliktu. Wiceprezydent została wrzucona na głęboką wodę, nie ma przecież dużego doświadczenia w polityce zagranicznej. Ale my wszyscy mamy zerowe doświadczenie w funkcjonowaniu w stanie wojny. Dlatego musimy współpracować – zarówno Amerykanie, jak i Europejczycy. Nawet jeśli wojna konwencjonalna nie toczy się jeszcze na naszym terytorium. Mentalnie wypowiedziano nam wojnę już kilka lat temu, w czasie kryzysu na Krymie. Rosja zadeklarowała bardzo wyraźnie swoje intencje, czyli niedopuszczenie, by świat był urządzony na modłę zachodnią. I jest gotowa sięgnąć po wszystkie możliwe środki, żeby odbudować wpływy, które miał wcześniej ZSRR. To jest wypowiedzenie wojny bez działań konwencjonalnych. Tymczasem Zachód – do tej inwazji – funkcjonował, jakby to był czas pokoju. Trzeba się przestawić mentalnie. Nie możemy spodziewać się, że Władimir Putin i Rosja za jego rządów będą działać wyłącznie racjonalnie. Trzeba założyć, że oni mogą myśleć inaczej i nie mają nic do stracenia.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dyplomacja
Ograniczone sankcje na Iran. Unia zawodzi Izrael
Dyplomacja
Palestyna nadal nie będzie uznana przez ONZ. Sprzeciwia się jedno państwo
Dyplomacja
Kolejne sankcje? UE uderzy w rolnictwo Rosji i Białorusi
Dyplomacja
Andrzej Duda zjadł kolację z Donaldem Trumpem. Trump: To mój przyjaciel
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Dyplomacja
Duda przekona Trumpa do pomocy dla Ukrainy? Schetyna: Nie mam takiego wrażenia