19 stycznia prezydent USA, Joe Biden mówił, że - jego zdaniem - Władimir
Putin podjął już decyzję ws. działań przeciw Ukrainie, ponieważ "musi
wykonać jakiś ruch". Biden ostrzegał też, że pełnowymiarowa rosyjska
inwazja na Ukrainę skończy się nałożeniem na Rosję bardzo poważnych
sankcji gospodarczych (mówił m.in. że rosyjskie banki nie mogłyby
wówczas wykonywać transakcji w dolarach), ale stwierdził jednocześnie,
że jakiś rodzaj "mniejszej inwazji" mógłby nie wiązać się z aż tak
poważnymi sankcjami. USA szybko zaczęły jednak prostować tę wypowiedź
prezydenta wskazując, że każde przekroczenie granicy Ukrainy przez
rosyjskich żołnierzy będzie traktowane jako "poważna inwazja".
Rosja czeka na odpowiedź na piśmie
21 stycznia w Genewie doszło do spotkania sekretarza stanu USA,
Antony'ego Blinkena i szefa MSZ Rosji, Siergieja Ławrowa. Blinken
powtórzył w czasie spotkania stanowisko USA wobec gwarancji
bezpieczeństwa, których domaga się Rosja - USA i ich sojusznicy z NATO
uważają, że kwestia polityki otwartych drzwi Sojuszu i zasada, że każdy
kraj sam decyduje o tym, czy chce być członkiem NATO, czy nie, jest
nienegocjowalna. Blinken podkreślił też, że nic co dotyczy Ukrainy nie
może rozstrzygać się bez Ukrainy, a podobnie jest w przypadku NATO i
Europy.
Siergiej Ławrow stwierdził natomiast, że USA zapowiedziały przekazanie
Rosji pisemnej odpowiedzi w kwestii gwarancji bezpieczeństwa, których
domaga się Rosja. Najważniejsze żądania Rosji to zobowiązanie, że NATO
przestanie rozszerzać się na wschód, a siły NATO cofną się do granic
Sojuszu z 1997 roku - co oznaczałoby, że opuszczą m.in. Polskę.
W 2014 roku Rosja dokonała nieuznanej przez społeczność międzynarodową
aneksji Krymu. W tym samym roku na wschodzie Ukrainy rozpoczął się
konflikt między prorosyjskimi separatystami, wspieranymi nieformalnie
przez Moskwę (choć Rosja oficjalnie temu zaprzecza) a ukraińską armią.