Komunikat jest lakoniczny: „Szef MSZ Zbigniew Rau 8 stycznia br. podjął decyzję o odwołaniu Jarosława M. Nowaka ze stanowiska pełnomocnika rządu ds. kontaktów z diasporą żydowską”. Oficjalnie nie został podany powód. Z naszych ustaleń wynika, że przyczyną było tzw. naruszenie obowiązków, czyli udzielenie wywiadu brytyjskiej gazecie bez konsultacji. Na razie nie wiadomo, kto zastąpi Nowaka. Ze źródeł rządowych słyszymy tylko, że poszukiwania następcy już trwają. MSZ nie przewiduje konsultacji w tej sprawie ze środowiskiem żydowskim.
– To smutna informacja – ocenia Lesław Piszewski, przewodniczący Zarządu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie. Przypomina, że przez dłuższy czas nie było pełnomocnika ds. kontaktów z diasporą. Działania Jarosława M. Nowaka ocenia dobrze, uważał go za fachowca. – Był nim do czasu, gdy wyraził swoje zdanie. Widać, że rząd chce mieć tylko nominata, który będzie prezentował jedynie słuszną linię – powiedział nam Piszewski i dodaje, że rząd nie realizuje zadań związanych z monitorowaniem przejawów antysemityzmu, nie uregulował kwestii restytucji mienia żydowskiego, a niebawem po wprowadzeniu lex Czarnek organizacje pozarządowe nie będą mogły organizować w szkole zajęć na temat historii Żydów polskich.
Zdaniem Nowaka obecne podejście polskich władz nie będzie mogło trwać wiecznie
Jarosław M. Nowak w wywiadzie dla „Jewish News” skrytykował działania PiS wobec środowisk żydowskich. „Poprawki w prawie IPN, które dotyczą badań historyków, to jedna z najgłupszych poprawek, jakie kiedykolwiek pojawiły się w prawie” – powiedział. Dodał, że według niego dyskusja na ten temat powinna odbywać się na poziomie akademickim. „Zakwestionowaniem czyichś badań jest opublikowanie obalającego artykułu, który przedstawia kontrargumenty” – stwierdził pełnomocnik w wywiadzie.
„Jewish News” zwrócił uwagę, że Polska nie uregulowała kompleksowo pomocy żydowskim ofiarom Holokaustu w odzyskaniu odebranego im mienia. „Im dalej jesteśmy od uzyskania niepodległości, tym trudniejsze się to staje” – przyznał Nowak. „Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że problem polega na tym, że my Polacy, a nie rząd, nie wiemy dokładnie, co jest dobre, a co złe” – powiedział. Ponieważ Polacy „postrzegają siebie jako wyrwanych z półwiecza decyzji narzuconych im przez okupantów – najpierw nazistowskich, potem sowieckich”.