W piątek warszawski Sąd Apelacyjny rozpatrywał sprawę z powództwa informatycznej spółki M. o ochronę jej dóbr osobistych.
Spółka była liderem konsorcjum, które administrowało Centralnym Ośrodkiem Przetwarzania Danych Ministerstwa Sprawiedliwości. COPD prowadzi m.in. centralne rejestry sądowe oraz ksiąg wieczystych. Mniej więcej przez dwa lata współpraca prowadzona na podstawie dwóch umów była poprawna. W 2008 r. doszło do awarii systemu, a nawet być może zagubienia twardego dysku. W efekcie umowa została rozwiązana. Szkopuł w tym, że pismo o wypowiedzeniu umowy wysłano omyłkowo do Zbigniewa M., prezesa innej spółki świadczącej usługi w tym samym konsorcjum.
W prasie informatycznej pojawiły się dwie publikacje opisujące przejścia COPD i zdradzające przyczyny wypowiedzenia. Na ich podstawie poseł Stanisław Rydzoń wystąpił w grudniu 2008 r. z interpelacją (nr 6793) do ministra sprawiedliwości w sprawie kłopotów COPD, okolicz- ności zawarcia umów i rozwiązania jednej z nich.
W odpowiedzi Zbigniew Wrona, wiceminister sprawiedliwości, poinformował, że przyczyną wypowiedzenia umowy ze skutkiem natychmiastowym była utrata zaufania spowodowana nienależytym wykonywaniem zleconych prac. Wiceminister podkreślił, że lider konsorcjum był wielokrotnie informowany o zakresie niewykonywanych prac. Resort miał zastrzeżenia m.in. do „dbałości o integralność i poufność danych zawartych w COPD". Było to o tyle istotne, że część informacji przechowywanych w ośrodku to dane wrażliwe gromadzone w toku śledztw.
Podobne zastrzeżenia znalazły się w zawiadomieniu ministerstwa o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z utratą twardego dysku. Postępowanie to prokuratura umorzyła.