Alergiczny nieżyt błony śluzowej nosa (ANN) jest najczęstszą formą alergii. Rozwija się, gdy obojętne dla organizmu czynniki, takie jak np. pyłki traw, drzew czy roztocza kurzu domowego, zaczynają wywoływać nieprawidłową reakcję układu odpornościowego. Pojawiają się wówczas objawy podobne do infekcji – obrzęk błony śluzowej nosa, wodnisty katar, kichanie, łzawienie. Niestety, w odróżnieniu od zwykłego kataru ten alergiczny sam nie minie. Co więcej, z czasem może się stać przyczyną poważnych powikłań. By tego uniknąć, konieczne jest prawidłowe leczenie, najlepiej takie, które uderza w przyczynę choroby, a nie tylko łagodzi jej objawy.
Fala uczuleń
– Alergiczny nieżyt nosa jest tak częsty, bo to właśnie błona śluzowa górnych dróg oddechowych w pierwszej kolejności jest narażona na kontakt z alergenami obecnymi w powietrzu – tłumaczy prof. Maciej Kupczyk z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, prezydent elekt Polskiego Towarzystwa Alergologicznego.
Według danych zawartych w raporcie „Epidemiologia chorób alergicznych w Polsce" ANN występuje w naszym kraju u 22,5 proc. osób, nieco częściej u dzieci. Najczęściej chorują nastolatki, alergiczny nieżyt nosa występuje u 24,6 proc. młodzieży w wieku 13?14 lat oraz wśród 23,6 proc. dzieci w wieku 6?7 lat. Choroba ta dokucza również 21 proc. dorosłych.
– Mamy do czynienia z pandemią alergii, a nie tylko pandemią Covid-19 – przyznaje prof. Kupczyk. Ekspert dodaje, że liczba przypadków różnego rodzaju chorób alergicznych rośnie na całym świecie, a dym tytoniowy i smog mocno się do tego przyczyniają. – Obecne w powietrzu zanieczyszczenia uszkadzają nabłonek dróg oddechowych, zarówno górnych, jak i dolnych. Z jednej strony alergeny łatwiej penetrują do warstwy pod nabłonkiem, gdzie są komórki układu immunologicznego, z drugiej strony potrafią stymulować układ immunologiczny i ta odpowiedź jest silniejsza – wyjaśnia.
Najliczniejszą grupą pacjentów cierpiących na alergiczny nieżyt nosa są osoby reagujące na pyłki drzew i traw. Zważywszy na to, że w Polsce pylenie nierzadko zaczyna się już w grudniu (w zależności od pogody może pylić leszczyna), a traw kończy się w połowie lipca – są oni skazani na walkę z uciążliwymi objawami przez ponad pół roku.