Korespondencja z Brukseli
Europejska Agencja Leków dała we wtorek zielone światło dla szczepionki Janssen produkowanej przez Johnson and Johnson. Została ona zatwierdzona do użycia w UE już 11 marca, jednak akurat, gdy koncern rozpoczął dostawy, pojawiły się niepokojące doniesienia z USA o bardzo rzadkich, ale poważnych i nietypowych przypadkach zakrzepicy u zaszczepionych. EMA uznała teraz, że należy je monitorować, jednak nie proponuje ich wycofania z użycia czy ograniczenia dla określonych grup wiekowych. Uznała, że korzyści ze stosowania preparatu znacznie przewyższają ryzyko.
To podobna sytuacja jak w przypadku szczepionki Astra Zeneca. Ją też można powiązać z takimi niesłychanie rzadkimi skutkami ubocznymi i też EMA nie wycofała rekomendacji. Tyle że poszczególne państwa członkowskie mogą same zdecydować inaczej. I tak np. Dania w ogóle nie szczepi Astra Zenecą, Polska szczepi wszystkich, a wiele krajów wybrało drogę pośrednią: szczepi, ale tylko starsze osoby, bo przypadki zakrzepicy pojawiły się głównie u osób młodszych i w średnim wieku.
Jednak wątpliwości związane z tymi dwoma szczepionkami powodują, że UE w ogóle może odwrócić się od tzw. szczepionek wektorowych (Astra Zeneca, Johnson and Johnson) i skoncentrować na szczepionkach opartych na nowoczesnej technologii mRNA, które dostarczają obecnie Pfizer i Moderna, a wkrótce będzie je także produkować CureVac. Poza wątpliwościami natury medycznej są też argumenty ekonomiczne. Astra Zeneca okazała się niewiarygodnym partnerem biznesowym. Miała w I kwartale dostarczyć 180 mln dawek, skończyło się na 30 mln. Mimo że kontrakt z UE podpisała w październiku 2020 roku, to przez wiele miesięcy nie przygotowała unijnych fabryk do produkcji szczepionki. To powoduje, że głównym dostawcą stał się Pfizer, produkujący szczepionkę opracowaną przez niemiecką firmę BioNTech. Bruksela właśnie podpisała kontrakt na dostawę kolejnych 100 mln dawek, co oznacza w sumie 600 mln dawek w tym roku. Komisja Europejska negocjuje też z koncernem umowę na zakup 1,8 mld dawek w latach 2022–2023, zakładając, że dla utrzymania odporności na koronawirusa konieczne będzie powtarzanie szczepienia, tak jak w przypadku grypy. I zapowiada, że prawdopodobnie nie będzie już rozmawiać z Astra Zenecą.
W całej UE przyspiesza akcja szczepień, bo coraz większe są dostawy od producentów. W Polsce 1. dawkę dostało 16,5 proc. ludzi, co daje nam 6. miejsce od końca w UE. Obecnie liderami są Estonia, Litwa, Belgia, Niemcy i Hiszpania – tam przynajmniej jedną dawkę dostała jedna piąta populacji. Co prawda wyższe wskaźniki mają Malta i Węgry, ale z nimi trudno się Polsce porównywać. Malta to maleńki kraj, który kupując niewiele dodatkowych dawek, może znacząco przyspieszyć akcję szczepień. Węgry z kolei szczepią dodatkowo preparatami chińskim i rosyjskim. Przynajmniej o tym pierwszym wiadomo, że jego efektywność jest dość niska, co oznacza, że wskaźnik szczepień nie odzwierciedla poziomu odporności społeczeństwa.