Sejm przyjął w piątek sprawozdanie generalnego inspektora danych osobowych. Zanim to nastąpiło, szef GIODO zwrócił uwagę na najważniejsze kwestie z ostatnich trzech lat.
Co roku inspektor przekazuje organom ścigania 20 – 30 zawiadomień o popełnieniu przestępstwa. W ciągu trzech lat ani jedno nie trafiło do sądu. – Prokuratorzy uznawali, że to są przypadki o znikomej szkodliwości społecznej – mówił Rafał Wiewiórowski, generalny inspektor. Dlatego, jego zdaniem, przepisy karne powinny być zmienione na karnoadministracyjne. Również liczba kontroli, ok. 200 rocznie, jest za mała. Ale brakuje na to środków. Kosztowne są zwłaszcza te poza stolicą, ponieważ urząd nie ma delegatur w innych miastach.
Pozytywnym zjawiskiem jest wzrost liczby zgłaszanych do GIODO baz danych. W porównaniu z 2010 r. ich liczba wzrosła o ok. 90 proc. i przekroczyła 15 tys. zbiorów.
Rafał Wiewiórowski zwrócił też uwagę na jawny i otwarty dostęp do wielu danych w Internecie. – Nie mamy pewności, czy każdy taki dokument, który był jawny w wersji papierowej, powinien trafiać do Internetu – mówił. – Chodzi o rejestry sądowe, księgi wieczyste czy nawet wokandy sądowe.
Przepisy dotyczące jawności takich danych pochodzą z lat 30. XX wieku i nie były od tego czasu nowelizowane.