100 tysięcy złotych kary za ujawnienie przez Adama Niedzielskiego danych lekarza

Za ujawnienie danych jednego z lekarzy prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych nałożył na byłego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego karę 100 tys. zł. Tę jednak zapłacą podatnicy.

Publikacja: 22.12.2023 10:05

Adam Niedzielski

Adam Niedzielski

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Postępowanie UODO dotyczyło ujawnienia przez ministra na dawnym Twitterze (obecnie X-ie) danych lekarza, który negatywnie odnosił się do wprowadzonego przez resort systemu wypisania e-recept.

- Kara w tej wysokości jest maksymalną, jaką można nałożyć na podmioty z sektora publicznego. W decyzji prezes UODO podkreślił, że gdyby nie ustawowy limit kary dla takich podmiotów, to byłaby ona znacznie wyższa – przekazał „Rz” Jakub Groszkowski, zastępca prezesa UODO.

Decyzja o nałożeniu kary – jak ustaliła „Rzeczpospolita” – w środę przesłana została do resortu zdrowia. Została ona bowiem nałożona na ministra, czyli organ administracji publicznej, a nie na Adama Niedzielskiego, jako osobę fizyczną. W praktyce oznacza to, że zapłacona zostanie z budżetu państwa.

Pytanie o dobra osobiste

- W toku postępowania UODO ustalił, że administratorem ujawnionych danych jest minister zdrowia jako organ, a nie osoba fizyczna powołana na to stanowisko. To bowiem minister zdrowia został wyposażony w określone uprawnienia pozwalające mu na dostęp do danych, przetwarzanych w systemie w ściśle zdefiniowanych przypadkach i w określonych celach. Dane lekarza zostały ujawnione w związku z naruszeniem przepisów RODO oraz krajowych regulacji szczególnych, za przestrzeganie których odpowiedzialność ponosi administrator danych, czyli minister zdrowia – mówi „Rz” rzecznik prasowy UODO Adam Sanocki.

Czytaj więcej

UODO bada wyciek danych lekarza "od recepty"

UODO – w decyzji, z którą zapoznała się „Rz” – zaznaczył jednak, że takie rozstrzygnięcie nie przesądza o braku odpowiedzialności Niedzielskiego, również za naruszenie dóbr osobistych. Pokrzywdzony lekarz mógłby bowiem złożyć skargę na niezgodne z prawem przetwarzanie jego danych osobowych przez ministra - działającego jako osoba prywatna.

Ujawnienie informacji było pokłosiem wprowadzenia początkiem sierpnia przez MZ zmian przepisów dotyczących wypisania e-recept na środki przeciwbólowe i psychotropowe. Część lekarzy podnosiła, że szybko pojawiły się problemy z ich wystawianiem; w „Faktach” TVN na temat wypowiedział się lek. Piotr Pisula.

- Lekarz Piotr Pisula, szpital miejski w Poznaniu, wczoraj w @FaktyTVN "żadnemu pacjentowi nie dało się wystawić takiej recepty". Sprawdziliśmy. Lekarz wystawił wczoraj na siebie receptę na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Takie to FAKTY. Jakie kłamstwa czekają nas dziś – brzmiała treść wpisu ministra.

Sam Niedzielski tłumaczył później, że zamieszczenie tych informacji miało na celu obronę dobrego imienia resortu i interesów pacjenta. Innego zdania była Naczelna Rada Lekarska, której prezes Łukasz Jankowski poinformował premiera, że środowisko lekarskie straciło zaufanie do ministra i uważa, że dalsza współpraca z zarządzanym przez niego resortem nie jest możliwa. Po medialnej burzy Niedzielski sam podał się do dymisji, a następnie został odwołany decyzją premiera.

Minister odebrał lekarzowi prawo do prywatności 

W uzasadnieniu swojej decyzji o nałożeniu kary, prezes UODO za niedopuszczalne uznał pozyskanie informacji w sposób, w jaki zdobył je Niedzielski. Te bowiem pochodziły z systemu gromadzącego dane medyczne o pacjentach. Są one szczególnie chronione, bo jednoznacznie wskazywać mogą na konkretne schorzenia. Zaznaczył, że stojący na czele resortu ma prawo dostępu do nich jedynie w ściśle określonych przypadkach i celach. Odpowiada nie tylko za ich uzyskanie, ale też dalsze przetwarzanie. W tym przypadku minister uzyskał je jednak w celach innych niż te wynikające z ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia. - Ujawnienie danych dotyczących zdrowia bez wątpienia godzi w prawo do prywatności lekarza, którego dane dotyczą – wskazał prezes. I uznał, że minister odebrał lekarzowi „konstytucyjne prawo do ochrony prawnej życia prywatnego i decydowania o jego życiu osobistym”.

- Minister Zdrowia wykorzystując swoje uprawnienia wynikające z pełnionej funkcji, wydając swoim pracownikom polecenie pozyskania z systemu i przekazania mu danych osobowych lekarza nadużył stanowiska, a publikując te dane na portalu społecznościowym X (dawniej Twitter) nadużył zaufania obywateli, którzy na skutek zaistniałego naruszenia nie mogą mieć pewności, czy również ich dane są należycie chronione – wskazał Urząd.

W zgłoszeniu, które wpłynęło do UODO wskazano też na naruszenie zasad bezpieczeństwa przy przekazywaniu danych Niedzielskiemu, do czego doszło przy użyciu Whatsappa – komunikatora, który nie gwarantuje wystarczającego bezpieczeństwa.

W internecie nic nie ginie

Na ministra nałożono maksymalną karę administracyjną, bo – jak czytamy w uzasadnieniu decyzji – naruszenie było poważne, niosące za sobą skutki prawne i faktyczne dla pokrzywdzonego lekarza.

- Ryzyko wystąpienia szkody w postaci dyskryminacji, utraty dobrego imienia czy utraty zaufania pacjentów niezbędnego w pracy lekarza bez wątpienia zwiększa fakt, iż naruszeniem ochrony danych osobowych objęte zostały dane dotyczące zdrowia w postaci informacji o wystawionej recepcie „pro auctore” (wystawianej na nazwisko osoby ją wystawiającej – red.) na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych – argumentował prezes. Zauważył przy tym, że Niedzielski nie przeprosił lekarza i nie przyznał się do błędu, a to w pewnym stopniu mogło złagodzić jego krzywdę.

Zwrócił również uwagę na kontekst sociali, za pomocą których wiadomości rozprzestrzeniają się błyskawicznie.

- Wielka waga naruszenia polegającego na bezprawnym publikowaniu danych osobowych w sieci Internet, a zwłaszcza w mediach społecznościowych, polega bowiem na tym, że jego negatywne skutki są natychmiastowe i praktycznie nieodwracalne – wskazał prezes UODO. - Osobie dotkniętej takim naruszeniem niezwykle trudno odzyskać kontrolę nad swoimi danymi osobowymi i wyegzekwować swoje prawo do „bycia zapomnianym” w przestrzeni internetowej – zauważył.

I podkreślił, że wdrożenie odpowiednich procedur mogłoby pomóc zapobiec naruszeniu, do którego doszło w przypadku lekarza z Poznania.

Postępowanie UODO dotyczyło ujawnienia przez ministra na dawnym Twitterze (obecnie X-ie) danych lekarza, który negatywnie odnosił się do wprowadzonego przez resort systemu wypisania e-recept.

- Kara w tej wysokości jest maksymalną, jaką można nałożyć na podmioty z sektora publicznego. W decyzji prezes UODO podkreślił, że gdyby nie ustawowy limit kary dla takich podmiotów, to byłaby ona znacznie wyższa – przekazał „Rz” Jakub Groszkowski, zastępca prezesa UODO.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP