Wystarczy, że posiadacz smartfona lub tabletu zaakceptuje odpowiednie ustawienia w oprogramowaniu, by operator uzyskał zgodę na dostęp do niektórych danych z tego urządzenia. Takie rozwiązanie przewidują wchodzące dziś w życie przepisy nowelizacji prawa telekomunikacyjnego.
Musi być spełniony jeszcze jeden warunek, by operator mógł znać np. naszą lokalizację. Ma obowiązek poinformować abonenta o celu uzyskiwania tych informacji. Czyli użytkownik musi dostać informację, że operator ma dostęp do jego danych lokalizacyjnych w celu informowania go o promocjach w swoich salonach, gdy abonent pojawi się w ich pobliżu.
– Operator może na podstawie dostępu do danych w telefonie wspomagać swoje usługi, badać przyzwyczajenie klientów, ale musimy o tym zostać poinformowani. Tak samo, gdy pojawi się nowy cel wykorzystania takich informacji – mówi prof. Stanisław Piątek z Uniwersytetu Warszawskiego. Dodaje, że operator może poznać przyzwyczajenia klienta, by przygotować inną ofertę czy zaproponować aplikacje, które mogą go interesować.
Jest i druga strona medalu. Zgadzając się na dostęp do takich danych, operator wie o nas bardzo dużo. Co prawda, nie może tej wiedzy wykorzystać dowolnie, ale gdy takie dane zostaną wykradzione, to nasza prywatność jest zagrożona. Zgodnie z nowymi przepisami, operator ma nas o tym powiadomić w ciągu trzech dni. Co to da?
– Ktoś, kto dysponuje wiedzą o nas może się np. pod nas podszyć. Otrzymując informację o wycieku danych, można podjąć działania, by ograniczyć takie zagrożenie – mówi prof. Piątek.