Przeciętna płaca w sierpniu wyniosła 3165,14 zł brutto, a nie licząc wypłat z zysku – 3162,61 zł. Takie dane z firm zatrudniających ponad dziewięciu pracowników podał GUS. Oznacza to, że przez rok przeciętne wynagrodzenie wzrosło o 9,7 proc. (ok. 300 zł), ale w ciągu miesiąca spadło o 2 proc. Wakacje nie były więc czasem presji płacowej.
Dane te nie dziwią ekonomistów. Profesor SGH Maria Drozdowicz-Bieć przypomina, iż od wielu miesięcy zmniejsza się nie tylko dynamika wzrostu wynagrodzeń, ale także zatrudnienia, które utrzymuje się na tym samym poziomie od maja. Obecnie pracuje ok. 5,4 mln Polaków, o 4,2 proc. więcej niż rok temu. Profesor Drozdowicz-Bieć uważa, że presja płacowa powinna być z miesiąca na miesiąc coraz mniejsza, choć przyznaje, że ten trend pozostaje na razie bardziej w sferze oczekiwań niż faktów.
Z wyliczeń prof. Bieć wynika, iż w ciągu ostatnich pięciu lat wydajność pracy podniosła się w Polsce o połowę, realne wynagrodzenia o 22 proc., a ceny o 16 proc. Niepokojące jest to, że drugi rok z rzędu płace rosną szybciej niż wydajność. Niepokojące są także wczorajsze dane Eurostatu, iż w drugim kwartale tego roku godzinowe koszty pracy podniosły się w Polsce o 10 proc. rok do roku. Nie jesteśmy co prawda liderami pod tym względem, bo na Łotwie są one wyższe o prawie 25 proc., a w Estonii o 17 proc., ale w tych krajach dwucyfrowe są nie tylko podwyżki płac, ale i inflacja.
3165 złotych to średnia płaca w przedsiębiorstwach w sierpniu. W ciągu miesiąca przeciętne pensje nawet nieco spadły
– Obecne spowolnienie dynamiki zatrudnienia w Polsce wynika z jej skoku w górę, o prawie 5 proc. w zeszłym miesiącu, oraz z wciąż silnej presji na wzrost płac – tłumaczy Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Bank SA. Według niego wczorajsze dane z rynku pracy są też przejawem coraz trudniejszej sytuacji przedsiębiorstw eksportujących i konkurujących z importem., borykających się z mocnym złotym i spadkiem popytu w krajach strefy euro.