Po czwartkowej burzy na rynkach, spowodowanej nieoczekiwaną rezygnacją Szwajcarskiego Banku Narodowego (SNB) z polityki obrony franka przed umocnieniem, w piątek sytuacja nieco się uspokoiła. Wahania kursów wciąż jednak były spore.
Notowania euro wobec franka oscylowały między 0,97 a 1,03, a kurs franka w złotych między 4,20 a 4,42. W tych warunkach analitycy niechętnie prognozują, w jakim kierunku pójdą notowania. – Prognozy te należy traktować co najmniej ostrożnie, jeśli nie wręcz lekceważąco – zastrzegł Kit Juckes, strateg rynkowy w Societe Generale.
SNB się przeliczył
Zaktualizowane prognozy tego francuskiego banku zakładają dalsze osłabienie euro wobec franka w związku z oczekiwanym skupem obligacji skarbowych przez Europejski Bank Centralny. Decyzja w tej sprawie najprawdopodobniej zapadnie już w środę.
Jeszcze przed tym wydarzeniem, twierdzą analitycy SG, kurs euro może spaść poniżej 0,95 franka. W II kw. powinien jednak zacząć rosnąć, dochodząc do końca roku do 1,06. Zbliżone prognozy przedstawili w piątek analitycy Bank of America Merrill Lynch i BNP Paribas, którzy oczekują, że na koniec roku kurs ten wyniesie odpowiednio 1,04 i 1,06 franka.
Kilka instytucji oczekuje jednak powrotu kursu euro do 1,20 franka, gdzie przez ostatnie trzy lata był utrzymywany przez SNB. Jak tłumaczą, szwajcarski bank centralny, decydując się na rezygnację z dotychczasowej polityki, jednocześnie sprowadził głębiej poniżej zera stopy procentowe, co powinno nie tylko odstraszyć inwestorów od lokowania kapitału w Szwajcarii, ale wręcz skłonić ich, żeby pożyczać tam pieniądze i inwestować na rynkach o wyższych stopach. Te transakcje powinny franka osłabiać. Nie brak też głosów, że frank jest przewartościowany. Po szoku spowodowanym niespodziewaną decyzją SNB powinien się więc zacząć osłabiać.