Z nowych prognoz BNP Paribas dla polskiej gospodarki wynika, że w tym roku czeka ją stagnacja, ale już w kolejnych dwóch latach można oczekiwać wzrostu aktywności ekonomicznej nad Wisłą o – odpowiednio – 3 i 3,5 proc. To ożywienie będzie spowodowane w dużej mierze odbiciem konsumpcji.
Czytaj więcej
W 2025 r. inflacja ustabilizuje się w okolicy 3,5 proc., czyli na granicy pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP, a w 2026 r. nie będzie już malała – prognozują ekonomiści z agencji ratingowej S&P Global.
Podobny scenariusz dla polskiej gospodarki wyłania się z prognoz, które w środę opublikował Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju. Według tej instytucji, PKB Polski w tym roku zwiększy się o 0,6 proc., a w 2024 r. o 2,7 proc. Prognoza na przyszły rok jest nieco niższa od poprzedniej, z maja, co wynika m.in. ze słabości eksportu, ale też narastającej niepewności co do tego, czy Polsce uda się uzyskać środki z unijnego funduszu odbudowy i innych funduszy z nowego budżetu. Ta niepewność ciąży na perspektywach inwestycji.
W ocenie analityków z zespołu Michała Dybuły, głównego ekonomisty BNP Paribas w Polsce, wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych w przyszłym roku podskoczą o 3,5 proc., a w 2025 r. o 3 proc., po spadku o 1 proc. w br. Z kolei wzrost inwestycji ma wyhamować z 5,5 proc. w br. do 2,5 proc. w 2024 r. i 3,5 proc. w 2025 r.
Odbicie wydatków konsumpcyjnych będzie konsekwencją szybkiego wzrostu płac, hamowania inflacji, niższych stóp procentowych oraz transferów fiskalnych. „Szybka dynamika płac i odbicie popytu oznaczać będzie jednak także utrwalenie się presji inflacyjnej. O ile do wiosny 2024 r. inflacja powinna dość szybko spadać dzięki niższym cenom surowców, od drugiego kwartału przyszłego roku dynamika cen stanie się najprawdopodobniej dużo bardziej lepka. Inflacja cen towarów przestanie się obniżać, zaś tempo wzrostu cen usług będzie pozostawać relatywnie wysokie” – napisali ekonomiści z BNP w środowym raporcie.