Rekordowa inflacja w lutym, GUS podał dane. Jesteśmy wreszcie na szczycie?

Inflacja w lutym sięgnęła 18,4 proc. rok do roku po 17,2 proc. w styczniu (a tę wartość GUS zrewidował do 16,6 proc.). To wynik poniżej oczekiwań większości ekonomistów. Od marca inflacja ruszy w dół, ale wszystko wskazuje na to, że będzie opadała wolniej niż się dotąd wydawało.

Publikacja: 15.03.2023 10:04

Rekordowa inflacja w lutym, GUS podał dane. Jesteśmy wreszcie na szczycie?

Foto: Bloomberg

Jak podał w środę GUS, wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w lutym o 18,4 proc. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści spodziewali się przeciętnie wyniku na poziomie 18,7 proc. Niepewność była jednak bardzo duża ze względu na to, że publikując lutowe dane GUS tradycyjnie aktualizuje skład CPI, aby odzwierciedlał strukturę wydatków statystycznego gospodarstwa domowego (w poprzednim roku). Prognozując inflację w lutym, ekonomiści tego nowego składu siłą rzeczy nie znają. W tym roku aktualizacja składu CPI pod pewnymi względami okazała się zaś zagadkowa.

18,4 proc

inflacja w Polsce w lutym 2023 r.

wg danych GUS

Korzystając jeszcze z ubiegłorocznych wag towarów i usług w CPI statystycy wstępnie oszacowali, że w styczniu inflacja wyniosła 17,2 proc. rok do roku po 16,6 proc. w grudniu. Po aktualizacji koszyka CPI okazało się, że inflacja w styczniu wynosiła zaledwie 16,6 proc. Wygląda jednak na to, że nie był to wcale efekt zmiany składu tego koszyka, tylko innej niż wstępnie oceniał GUS dynamiki cen niektórych towarów.

Czytaj więcej

Ceny bolą Polaków dużo bardziej. Odczuwają inflację mocniej niż podaje GUS

Aktualizacja składu CPI zwykle powoduje rewizje styczniowej inflacji w dół, ale o 0,1-0,2 pkt proc., maksymalnie zaś o 0,3 pkt proc. W 2022 r. akurat zmiana koszyka podbiła styczniową inflację o 0,2 pkt proc. Był to pierwszy taki przypadek od co najmniej 2004 r. Ekonomiści w większości zakładali, że tak samo będzie w 2023 r. Jak tłumaczyli, za sprawą szybkiego wzrostu cen żywności i nośników energii w 2022 r., udział wydatków gospodarstw domowych na te kategorie towarów wzrósł. A ponieważ wciąż te ceny rosną szybciej niż CPI, taka zmiana w strukturze tego wskaźnika powinna podbijać inflację. Ekonomiści z Pekao szacowali, że rewizja systemu wag w CPI doda do styczniowej inflacji nawet 0,4 pkt proc.

W rzeczywistości po aktualizacji CPI styczniowa inflacja okazała się o 0,6 pkt proc. niższa od wstępnego szacunku. Ale najprawdopodobniej wynikało to głównie z tego, że GUS inaczej ocenił tempo wzrostu cen nośników energii. Według aktualnych danych w styczniu podrożały one o 29,7 proc. rok do roku, najmniej od kwietnia ub.r., a nie o 34 proc., jak GUS szacował miesiąc temu. W lutym wzrost cen w tej kategorii przyspieszył do 31,1 proc. Tymczasem zmiany w składzie CPI okazały się mniej więcej zgodne z intuicją: wzrosły wagi żywności i nośników energii, czyli towarów, które w 2022 r. szybko drożały.

Co z tego wynika? Paradoksalnie, wygląda na to, że presja na wzrost cen w polskiej gospodarce jest silniejsza niż się wcześniej wydawało, choć szczyt inflacji okazał się niższy. W lutym CPI wzrósł o 1,2 proc. w stosunku do stycznia, gdy z kolei wzrósł o 2,5 proc. wobec grudnia. To oznacza, że w ciągu zaledwie dwóch miesięcy poziom cen w Polsce podskoczył o 3,7 proc. W ocenie Piotra Bielskiego, najpóźniej w maju tak liczona inflacja przebije 6 proc. To oznacza, że gdyby w kolejnych miesiącach ceny w ogóle się nie zmieniały, inflacja w grudniu wynosiłaby właśnie 6 proc. rok do roku, czyli tyle, ile wskazywał niedawno prezes NBP Adam Glapiński. W świetle środowych danych, jest to całkowicie nieprawdopodobne. Zdaniem Bielskiego, ceny konsumpcyjne w Polsce nie tracą rozpędu.

Czytaj więcej

Inflacja szaleje. Po warzywach czas na kolejnego króla drożyzny

- Z dostępnych danych wynika, iż inflacja ma uporczywy charakter, co znajduje odzwierciedlenie w wysokiej dynamice cen usług, która w lutym wyniosła 13,3 proc. rok do roku. Co istotne, miesięczna dynamika cen usług przyspieszyła w lutym do 1,6 proc. z 1,3 proc. w styczniu, co wskazuje, iż firmy wciąż mają przestrzeń do przerzucania rosnących kosztów produkcji na ceny detaliczne – skomentował Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

Pomimo uporczywości inflacji, jest niemal pewne, że od marca ruszy ona ostro w dół. Będzie to przede wszystkim efekt wysokiej bazy odniesienia sprzed roku w przypadku cen paliw, nośników energii oraz żywności. Zdaniem Maliszewskiego, wciąż można oczekiwać, że w IV kwartale br. inflacja znajdzie się poniżej 10 proc. - Ze względu na ciasny rynek pracy wolniej będzie spadać inflacja bazowa, a w konsekwencji powrót inflacji do celu NBP pozostaje wciąż odległą perspektywą – dodaje.

W ocenie ekonomistów z Pekao, inflacja bazowa, czyli nie obejmująca cen energii i żywności, w lutym wyniosła 11,7 proc. rok do roku, po 11,6 proc. w styczniu i 11,5 proc. w grudniu. Precyzyjne szacunki nie są jednak jeszcze możliwe, bo GUS nie opublikował szczegółowego składu koszyka CPI.

Jak podał w środę GUS, wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w lutym o 18,4 proc. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści spodziewali się przeciętnie wyniku na poziomie 18,7 proc. Niepewność była jednak bardzo duża ze względu na to, że publikując lutowe dane GUS tradycyjnie aktualizuje skład CPI, aby odzwierciedlał strukturę wydatków statystycznego gospodarstwa domowego (w poprzednim roku). Prognozując inflację w lutym, ekonomiści tego nowego składu siłą rzeczy nie znają. W tym roku aktualizacja składu CPI pod pewnymi względami okazała się zaś zagadkowa.

Pozostało 88% artykułu
Dane gospodarcze
Lepsze nastroje w niemieckiej gospodarce. Najgorsze już minęło?
Dane gospodarcze
Węgrzy znów obniżyli stopy procentowe
Dane gospodarcze
Mniejsza szara strefa. Ale rynku alkoholi to nie dotyczy
Dane gospodarcze
GUS: płace wciąż rosną. Z zatrudnieniem nie jest tak dobrze
Dane gospodarcze
Najnowsze dane z produkcji. Jest gorzej niż marcu