Od 2010 r. Bank Japonii drukuje co roku 1,05 mld banknotów o nominale 10 tys. jenów. W tym roku fiskalnym wypuści ich jednak na rynek o 17 proc. więcej. Banknot ten jest najwyższym nominałem w obiegu w Japonii. Społeczeństwo Kraju Kwitnącej Wiśni wciąż podchodzi nieufnie do pieniędzy elektronicznych. Nawet w sklepach i restauracjach w popularnych, rozrywkowych dzielnicach Tokio czasem trudno jest zapłacić kartą. Wpływ na to mają również duże opłaty pobierane przez banki za transakcje elektroniczne. Ilość gotówki w obiegu wzrosła w lutym w Japonii o 6,7 proc. do 90,3 bln jenów (818 mld USD), czyli była większa od nominalnego PKB Polski, Arabii Saudyjskiej czy Turcji.
Analitycy wskazują, że rosnący popyt na gotówkę zaczął rosnąć po wprowadzeniu przez Bank Japonii negatywnej stopy depozytowej. Zwykli Japończycy obawiają się, że banki zaczną obciążać ich depozyty specjalnymi opłatami. - Zmiany w prawie podatkowym oraz spekulacje dotyczące negatywnych stóp w bankach wywołały zmianę w zachowaniach konsumentów. To zachęca ich, by trzymali więcej gotówki w domach - twierdzi Martin Schulz, ekonomista z Fujitsu Research Institute.
Eksperci wskazują, że nawet 40 bln jenów (362 mld USD, czyli więcej niż wynosi nominalny PKB RPA) może być ukrywane w japońskich domach "na czarną godzinę". Czasem zdarza się, że te pieniądze stają się zapomnianymi skarbami - np. gdy gromadzący je emeryt umiera i nie udaje mu się wcześniej wskazać miejsca ich ukrycia. W 2012 r. pracownik zakładu recyklingu przyszedł na policję z 10 mln jenów w pociętych banknotach. Pieniądze te były przechowywane w meblu, który został wyrzucony na śmietnik pocięty przez maszynę w zakładzie przetwarzania odpadów.