- To konserwatysta. W swoich ostatnich wypowiedziach wielokrotnie podkreślał, że cieszy się że NBP nie musiał sięgać po niestandardowe narzędzia polityki pieniężnej, jakie obecnie stały się powszechne tak w Europie jak i wielu innych krajach na świecie. Możemy przypuszczać, że kadencja Glapińskiego będzie swoistą kontynuacją polityki prowadzonej przez Marka Belkę, który również nie był zwolennikiem innowacji - wyjaśniał.
Jakie wyzwania stoją przed nowym prezesem?
- Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że najważniejszym problemem jest utrzymujące się już od niemal dwóch lat zjawisko deflacji – wyjaśniał podkreślając, że szkodliwości tego zjawiska dla Polski toczy się obecnie wiele dyskusji. Temat ma jednak także dodatkowe dno.
- Na styku walki z deflacją pojawia się inny problem – niezależności NBP. Politycy PiS wielokrotnie deklarowali, że chcieliby by Bank Centralny bardziej aktywnie wpływał na gospodarkę – mówił.
- NBP ma całkiem sporo możliwości, których obecnie nie stosuje. Większość z nich jest zgodna z mandatem. Nawet w ustawie o NBP jest zapisane, że instytucja może wspierać politykę gospodarczą rządu, o ile nie koliduje to z jego podstawowym celem, czyli dbaniem o stabilność cen. Obecnie nie koliduje, bo mamy deflację – wyjaśniał.
Co może, a czego nie może zrobić NBP? Jakich nowych działań możemy się spodziewać po Banku Centralnym i jakie będą ich skutki? Opcji jest wiele. Od bardzo łagodnych, czyli zmniejszenie skali ściągania nadpłynności z rynku międzybankowego. Do bardziej zdecydowanych i drastycznych, takich jak np. wariant węgierski.