Jak podał w czwartek GUS, produkcja sprzedana przemysłu w marcu wzrosła realnie (czyli w cenach stałych) o 17,3 proc. rok do roku, po zwyżce o 17,6 proc. w lutym. Ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści przeciętnie spodziewali się wyniku na poziomie 12,1 proc. Najwięksi optymiści liczyli się ze wzrostem produkcji o 16,5 proc. Był to już siódmy miesiąc z rzędu, gdy tempo rozwoju polskiego przemysłu wyraźnie przebiło oczekiwania analityków.
Szybciej niż w pierwszych miesiącach 2022 r. produkcja rosła po raz ostatni w kwietniu i maju 2021 r., ale był to efekt niskiej bazy odniesienia z wiosny 2020 r., gdy przemysł sparaliżowały pierwsze antyepidemiczne restrykcje. Pomijając ten epizod, polski sektor przemysłowy przeżywał poprzednio taki rozkwit w 2004 r., tuż przed wejściem Polski do UE.
Tym razem skokowy wzrost aktywności w przemyśle w ujęciu rok do roku nie jest tylko efektem niskiej bazy odniesienia sprzed roku. Produkcja oczyszczona z wpływu czynników sezonowych zwiększyła się w marcu o 2,1 proc. w stosunku do lutego, gdy z kolei wzrosła także o 2,1 proc. w stosunku do stycznia. Licząc w ten sposób, poziom produkcji był w marcu już o blisko 28 proc. większy niż w lutym 2020 r., ostatnim miesiącu, którego nie zaburzyła jeszcze pandemia Covid-19.
Niektóre z czynników, które stoją za tak dobrymi wynikami przemysłu, wyglądają na anomalię. Dotyczy to przede wszystkim gwałtownego wzrostu produkcji energii elektrycznej i ciepła. W marcu wyniósł on 77,4 proc. rok do roku (w cenach stałych), najbardziej od co najmniej 2010 r. To wynik zdumiewający nawet na tle poprzednich pięciu miesięcy, gdy produkcja energii i ciepła rosła średnio w tempie 43 proc.