2010 rok, czyli powolne ożywienie koniunktury

Polska gospodarka w tym roku będzie się rozwijać w tempie 2,4 proc. – wynika z ankiety „Rz”. W drugiej połowie roku mogą spotkać nas nieprzyjemne niespodzianki

Publikacja: 04.01.2010 01:26

2010 rok, czyli powolne ożywienie koniunktury

Foto: AFP

W gospodarce na początku ubiegłego roku dominowały kiepskie nastroje. W drugiej połowie, a szczególnie pod koniec 2009 r., nastąpiła jednak zdecydowana poprawa. Zdaniem większości ekonomistów w 2010 r. będzie odwrotnie – pierwsza połowa będzie dobra, za to w drugiej mogą nas spotkać niezbyt przyjemne niespodzianki. – W nowy rok wchodzimy z impetem. W ostatnim kwartale 2009 r. i w pierwszych trzech miesiącach 2010 r. tempo wzrostu gospodarczego może przekroczyć 3 proc. – uważa Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK.

Kończący kadencję członkowie Rady Polityki Pieniężnej mówili niedawno, że tempo wzrostu PKB w całym 2010 r. wyniesie co najmniej 3 proc., a może się nawet zbliżyć do 4 proc. Ekonomiści ankietowani przez „Rz” są mniej optymistyczni. Średnia ich prognoz mówi o 2,4-proc. wzroście. – Też jestem mniej optymistyczny od członków RPP. Konsumpcja będzie oscylować wokół 2 proc. i dopiero w IV kwartale może być przyśpieszenie do 2,5 proc. Jest ciągle sporo niepewności w odniesieniu do perspektyw gospodarczych – to będzie widać w inwestycjach – tłumaczy Dariusz Winek, główny ekonomista Banku BGŻ.

Wskazuje on, że w 2010 r. nie możemy liczyć na to, że tempo wzrostu PKB będzie się podnosić w takim stopniu jak dotychczas tzw. eksport netto. W ubiegłym roku ten czynnik pomagał tylko dlatego, że spadek eksportu był mniejszy niż obniżka wartości importu.

[srodtytul]Niepewność na rynku pracy[/srodtytul]

Zdaniem Relugi niepewność dotycząca drugiej połowy roku będzie się wiązała z sytuacją za granicą. Jeśli rządy i banki centralne największych gospodarek będą odchodzić od tzw. pakietów stymulacyjnych, należy się liczyć z niższym wzrostem gospodarczym na Zachodzie, a w efekcie również ze spowolnieniem u nas.

Optymistą pozostaje Maciej Krzak z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych. Jego zdaniem wzrost PKB w 2010 r. może wynieść 3,2 proc. – Gospodarka rozpędzi się dzięki stabilnej konsumpcji – wspomaganej przez kredyty i większy optymizm związany m.in. z szybszym wzrostem płac – uważa ekonomista. Podwyżki wynagrodzeń mogą być jego zdaniem wyższe dzięki lepszym wynikom firm.

Ekonomiści nie są jednak pewni co do rozwoju sytuacji na rynku pracy. Większość się spodziewa, że stopa bezrobocia będzie jeszcze rosła. Ale już niewiele. Średnia prognoz na grudzień 2010 r. to 12,6 proc. wobec 11,4 proc. zanotowanych w listopadzie 2009 r. (nowszych danych jeszcze nie ma).

– Rynek pracy z opóźnieniem reaguje na zmiany koniunktury. Pierwsza połowa roku będzie nadal stała pod znakiem zwolnień, ale też wchodzenia na rynek pracy absolwentów, a w pewnym zakresie również powrotów z zagranicy emigrantów – przewiduje Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku CitiHandlowy. Zaznacza jednak, że jest szansa, że pod koniec roku bezrobocie zacznie się już obniżać.

– Warto porównać obecną sytuację z obawami z początku 2009 r. Było ryzyko, że liczba bezrobotnych przekroczy 2 mln. Teraz można powiedzieć, że fala zwolnień już wygasa – zaznacza Reluga. – Prawdą jest też jednak, że na razie nie można liczyć na szybki przyrost zatrudnienia. Na spadek bezrobocia poniżej 10 proc. będziemy musieli poczekać.

Jednak zdaniem Tadeusza Chrościckiego, niezależnego ekonomisty – już niedługo. – Na początku roku bezrobocie będzie jeszcze rosło, ale potem dość szybko będzie się obniżało. Wychodzimy z kryzysu, wskaźnik zatrudnienia będzie się poprawiał – tak Chrościcki uzasadnia swoją optymistyczną prognozę, że w końcu 2010 r. stopa bezrobocia rejestrowanego spadnie do 9,8 proc.

[srodtytul]Inflacja w dół[/srodtytul]

Między innymi od sytuacji na rynku pracy, ale też od zachowania kursu złotego będzie zależał poziom inflacji. Średnia prognoz ankietowanych przez nas ekonomistów mówi o średniorocznym tempie wzrostu cen rzędu 2,3 proc. Optymiści mówią, że może to być tylko 2 proc.

Od dawna mówi się o tym, że na początku 2010 r. inflacja będzie się szybko obniżać. Podobnie jak w przypadku innych wskaźników, jest niepewność co do sytuacji w drugiej połowie roku. – Zakładam spore umocnienie złotego, które spowoduje spadek inflacji do 1–1,5 proc. – mówi Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club. Jego prognoza jest zgodna ze średnią rynkową i zakłada kurs euro na koniec 2010 r. na poziomie 3,8 zł.

Zdaniem Krzaka z wyraźnym umocnieniem naszej waluty możemy mieć do czynienia pod koniec roku, przy założeniu, że wybory prezydenckie wygra któryś z kandydatów korzystnie ocenianych przez zagranicznych inwestorów. – Wtedy możemy mieć do czynienia z umocnieniem podobnym do tego, jakie towarzyszyło wygranej PO w wyborach w 2007 r. – uważa specjalista. Latem tego roku za euro płacono nawet 3,85 zł, a pod koniec 2007 r. europejska waluta była tańsza o ok. 25 gr.

Tadeusz Chrościcki liczy z kolei na to, że pod koniec 2010 r. cena euro zamknie się w przedziale 3,8–4,0 zł. – To byłby najlepszy kurs zarówno z punktu widzenia eksporterów, jak i importerów – uważa specjalista.

[srodtytul]Stopy w górę?[/srodtytul]

Co w takich warunkach zrobi ze stopami procentowymi nowa Rada Polityki Pieniężnej? – Nie wykluczałbym nawet obniżenia stóp w drugiej połowie roku ze względu na niższą inflację i umocnienie złotego – uważa Gomułka. Jednak jego podstawowa prognoza jest taka, że RPP nie zmieni stóp.

Inaczej patrzy Piotr Kalisz z Banku Handlowego. – Mimo spadku inflacji do 1,5 proc. pod koniec roku spodziewam się, że dojdzie do dwóch podwyżek, łącznie o 50 pkt bazowych. Sytuacja na froncie inflacyjnym nie będzie sprzyjać podwyżkom, ale jeśli pojawią się sygnały, że w ciągu roku, dwóch wzrost gospodarczy zbliży się do potencjału, nowa Rada może zacząć normalizować poziom stóp w Polsce – uważa specjalista. Zaznacza, że wiele będzie zależało od tego, czy i jakie działania będą podejmować banki centralne w strefie euro i w Stanach Zjednoczonych. Średnie oczekiwania ekonomistów każą się spodziewać jednej podwyżki stóp. Dojdzie do niej raczej pod koniec 2010 r.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=l.wilkowicz@rp.pl]l.wilkowicz@rp.pl[/mail][/i]

W gospodarce na początku ubiegłego roku dominowały kiepskie nastroje. W drugiej połowie, a szczególnie pod koniec 2009 r., nastąpiła jednak zdecydowana poprawa. Zdaniem większości ekonomistów w 2010 r. będzie odwrotnie – pierwsza połowa będzie dobra, za to w drugiej mogą nas spotkać niezbyt przyjemne niespodzianki. – W nowy rok wchodzimy z impetem. W ostatnim kwartale 2009 r. i w pierwszych trzech miesiącach 2010 r. tempo wzrostu gospodarczego może przekroczyć 3 proc. – uważa Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK.

Pozostało 91% artykułu
Dane gospodarcze
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Dane gospodarcze
Dług publiczny Polski pobił kolejny rekord
Dane gospodarcze
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Dane gospodarcze
Produkcja przemysłowa w Niemczech spadła w październiku. Rząd uspokaja
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Dane gospodarcze
Zagadkowy komunikat RPP. Rząd chciał rozwiać niepewność, wyszło inaczej