Obroty generowane przez najmniejsze sklepy spożywcze systematycznie spadają od kilku lat, jednak według danych Euromonitora tempo spadku w kolejnych latach nieco wyhamuje. Nadal jest to główny segment handlu detalicznego podstawowymi produktami spożywczymi i chemicznymi, jednak zarówno spada liczba sklepów – tylko przez ostatni rok ubyło ich ponad 5,5 tys. – jak i ubywa klientów.
Powód to postępująca ekspansja dużych sieci, hiper- i supermarkety oraz dyskonty znacznie szybciej zwiększają obroty nawet w czasach spowolnienia gospodarczego. Z racji skali działalności są w stanie wymusić na dostawcach korzystniejsze warunki, co przekłada się na niższe ceny, a dla Polaków to nadal główne kryterium wyboru.
Jednak choć dla tradycyjnych sklepów trend jest niekorzystny pod względem ich liczby, jesteśmy zdecydowanym liderem w Europie. Zdaniem ekspertów niewielkie są szanse, żeby w segmencie handlu nowoczesnego, czyli dużych sieci, generowanych było nawet 80 czy 90 proc. obrotów rynku, jak to wygląda w większości państw europejskich. Polacy są po prostu przyzwyczajeni do małych, znajdujących się blisko domów sklepów i nawet jeśli cotygodniowe zakupy robią w sieciach, to nadal wiele podstawowych produktów, jak pieczywo czy nabiał, wolą codziennie kupić blisko domu.