Moloch ciągnie sąsiadów

Azja Wschodnia i Południowo—Wschodnia jest najszybciej rozwijającym się regionem świata. Głównym impulsem jest blisko 12 proc. wzrost PKB w Chinach, który ciągnie w górę także sąsiadów

Publikacja: 15.04.2010 20:40

Moloch ciągnie sąsiadów

Foto: Bloomberg

Wczoraj Chińczycy poinformowali, że wzrost PKB w I kwartale 2010 wyniósł 11,9 proc. To o 0,5 pkt procentowego więcej, niż prognozowali najwięksi optymiści wśród ekonomistów. I o 1,2 pkt procentowego szybciej, niż w ostatnim kwartale 2009. Entuzjastycznie zareagowały na te dane azjatyckie indeksy giełdowe Hang Seng zakończył czwartek wzrostem o 16 proc. — na poziomie 22,12143 tys.

Przy tym dzisiaj sytuacja jest inna, niż w latach najszybszego chińskiego wzrostu w latach 2006-2007, kiedy rósł nie tylko PKB, ale i inflacja. Teraz wzrost cen jest pod kontrolą — w I kwartale wyniósł 2,4 proc. Pojawiają się jednak sygnały, że tak korzystny wynik może być nie do utrzymania. Marcowe ceny hurtowe wzrosły o 5,9 proc rok do roku., w lutym ten wzrost wyniósł 5,4 proc.

[srodtytul]Chiny i reszta[/srodtytul]

Chiński rozwój pociąga za sobą resztę kontynentu. Chińczycy stali się najbardziej pożądanymi turystami w regionie. Mają pieniądze i nie obawiają się ich wydawać. Widać ich w najbardziej luksusowych sklepach Singapuru i Hongkongu, a całe rodziny wypoczywają na plażach Tajlandii, Malezji i Indonezji. Chiny importują coraz więcej żywności. Stały się największym klientem tajwańskich producentów kwiatów i owoców z Tajwanu. Kupują krewetki z Tajlandii, luksusowe towary z Włoch, Francji i Szwajcarii, auta z Japonii i Niemiec.

W I kwartale sprzedaż detaliczna strzeliła do góry o 17,9 proc., w tym sprzedaż samochodów osobowych o 72 proc. Jednocześnie władze zajęły się poważnie reformami systemu emerytalnego, aby niemal chorobliwie oszczędni dotychczas Chińczycy nie chowali każdego juana.

Za chińskie pieniądze rozwijają się rynki nieruchomości w Indonezji, Hongkongu i Tajlandii, gdzie sąsiedzi z północy bez targowania się wykupują najcenniejsze posiadłości. To dlatego, mimo że w Tajlandii od ponad miesiąca trwają polityczne zamieszki inwestorzy wcale nie zniechęcili się do lokowania tam kapitału, a indeks giełdy w Malezji, KL Composite wzrósł wczoraj o 22 proc i zamknął się na poziomie 1335,89 pkt.

Takiego przełożenia nie ma jeszcze gospodarka indyjska, która nadal głównie pracuje sama na siebie. Przy tym Chińczycy zadbali już o pokonanie barier wzrostowych, w tym najpoważniejszej — surowcowej. Zabezpieczyli sobie dostawy ropy inwestując w Brazylii, Wenezueli i Rosji, miedzi — podpisując kontrakty, m.in z polskim KGHM i kupując kopalnie w Afryce. Przepłacają zagranicznych finansistów, architektów i innych specjalistów z kluczowych dziedzin gospodarki, a swoich studentów wysyłają zagranicę gdzie tylko się da.

[srodtytul]No to co, że dużo?[/srodtytul]

Pojawiają się jednak pierwsze oznaki przegrzania — ostrzega Stephen Green ze Standard Chartered. Jego zdaniem jeśli władze nie wepchną w rozsądne ramy, powstanie bańka nie do opanowania. Władze w Pekinie tłumaczyły imponujący rozwój gospodarki wyjątkowo kiepskimi wynikami roku ubiegłego — można było wyczytać z oświadczenia wydanego po środowym posiedzeniu Rady Państwa. — Chiński rząd nie będzie poruszony tymi danymi, nawet gdyby okazało się, że za cały rok wzrost PKB będzie również dwucyfrowy — uważa Ting Lu, ekonomista Bank of America Merrill Lynch. Jego zdaniem to dowód, że władze w Pekinie nie zamierzają podejmować żadnych dramatycznych decyzji.

[srodtytul]Dwa posunięcia[/srodtytul]

Nie ma wątpliwości, że władze chińskie dość szybko zdecydują się na dwa posunięcia — choć częściowe uwolnienie kursu juana, być może dojdzie do tego jeszcze w czerwcu. Nie zrobią tego, jeśli ze wschodu i zachodu słychać coraz głośniejsze naciski na aprecjację waluty. Sami Chińczycy wiedzą, że silniejsza waluta ułatwi im zbilansowanie gospodarki. Posunięcie drugie, to ostrożne wycofywania resztek pieniędzy z pakietu stymulacyjnego. Tak ostrożne, aby w żaden sposób nie zachwiać gospodarką.

Ekonomiści wyraźnie oczekują zacieśnienia polityki gospodarczej. Wśród nich podwyższenia stóp procentowych. — To pomoże utrzymać w ryzach inflację — wskazuje Mark Williams st. ekonomista w Standard Chartered. Z kolei analityk ING, Tim Condon wskazuje, na kurczącą się nadwyżkę w handlu zagranicznym Chin. — To znaczy, że ożywia się popyt wewnętrzny. Wzrost cen na rynku nieruchomości jest zrównoważony przez wzrost inwestycji w tym sektorze-dodaje. Jego zdaniem Chińczycy są w stanie spokojnie zagospodarować wczorajsze dane.

Wczoraj Chińczycy poinformowali, że wzrost PKB w I kwartale 2010 wyniósł 11,9 proc. To o 0,5 pkt procentowego więcej, niż prognozowali najwięksi optymiści wśród ekonomistów. I o 1,2 pkt procentowego szybciej, niż w ostatnim kwartale 2009. Entuzjastycznie zareagowały na te dane azjatyckie indeksy giełdowe Hang Seng zakończył czwartek wzrostem o 16 proc. — na poziomie 22,12143 tys.

Przy tym dzisiaj sytuacja jest inna, niż w latach najszybszego chińskiego wzrostu w latach 2006-2007, kiedy rósł nie tylko PKB, ale i inflacja. Teraz wzrost cen jest pod kontrolą — w I kwartale wyniósł 2,4 proc. Pojawiają się jednak sygnały, że tak korzystny wynik może być nie do utrzymania. Marcowe ceny hurtowe wzrosły o 5,9 proc rok do roku., w lutym ten wzrost wyniósł 5,4 proc.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Dane gospodarcze
Nowe dane GUS. Nominalny PKB Polski podwoił się w niecałą dekadę
Dane gospodarcze
Ekonomiści Credit Agricole BP z najcelniejszym scenariuszem
Dane gospodarcze
Kiedy Fed może powrócić do obniżek stóp procentowych?
Dane gospodarcze
Prezes NBP Adam Glapiński: Wątpliwa kolejna obniżka stóp procentowych w czerwcu
Dane gospodarcze
Pośpieszne zakupy w USA w marcu. Powstał rekordowy deficyt bilansu handlowego