W poniedziałek JP Morgan opublikował raport, z którego wynikało, że Polska jest bardziej zagrożona ryzykiem niewypłacalności niż np. Węgry. Bank ocenił, co opisaliśmy we wtorkowym wydaniu „Rz”, że złoty może jeszcze bardziej ucierpieć niż forint. Polscy ekonomiści skrytykowali ten raport.
Ale błędy w prognozach i opiniach nawet najbardziej szacownych instytucji zdarzają się dosyć często. W historii ostatnich kilkunastu miesięcy za najbardziej spektakularną wpadkę uznaje się szacunki Goldmana Sachsa dotyczące cen ropy naftowej. Analitycy banku wieszczyli w marcu tego roku, że za baryłkę surowca będziemy musieli wkrótce płacić 200 dolarów. Dziś ropa kosztuje ok. 60 dol.
Zresztą w tym czasie wielu analityków spodziewało się, że paliwa będą drożeć. Na tej podstawie rok temu prognozowano, że w USA dojdzie do stagflacji – zabójczego dla gospodarki połączenia powolnego wzrostu PKB i wysokiej inflacji. Obecnie zagrożenie inflacyjne na świecie zostało praktycznie zażegnane.
[wyimek]50 proc. wynosi trafność prognoz kursów walut, których zmiany najtrudniej przewidzieć – twierdzi ekonomista Citibank[/wyimek]
Ciekawe są także rekomendacje Merrill Lynch dotyczące Polski. W maju bank wróżył nam, że w sierpniu inflacja skoczy do 5,8 proc., a stopy procentowe powinny wzrosnąć do 6,5 – 7 proc. Obecnie powszechnie uważa się, że Rada Polityki Pieniężnej będzie wkrótce ciąć stopy.