Komisja Europejska przedstawiła wczoraj przewidywania gospodarcze dla Unii, po raz pierwszy od wybuchu kryzysu finansowego. W zachmurzonej i spowitej mgłą Brukseli unijny komisarz ds. polityki gospodarczej i pieniężnej Joaquin Almunia mówił: – Prognozy są ciemne, jak dzisiejsza aura.
Ogólnie nie jest dobrze: cała Unia w przyszłym roku będzie się rozwijać w tempie zaledwie 0,2 proc. Amerykański kryzys przekroczył Atlantyk. – Jeszcze pół roku temu mieliśmy nadzieję, że gospodarka europejska będzie mogła pójść innymi torami. Ale teraz wiemy, że to niemożliwe. Wzajemne zależności są zbyt silne – stwierdził Almunia.
W tym roku najbardziej ucierpi gospodarka irlandzka, gdzie oznaki osłabienia było widać przed globalnym kryzysem. W 2009 roku najbardziej stracą wieloletni prymusi – Łotwa i Estonia. Na tym tle Polska wypada dobrze. Co prawda prognoza wzrostu gospodarczego na 2009 rok została obniżona z 5 do 3,8 proc., ale to i tak daje nam czwarte miejsce w UE, za Słowacją, Rumunią i Bułgarią.
Szacunki Komisji nie pociągnęły za sobą jeszcze rewizji prognoz na przyszły rok polskiego rządu, który spodziewa się wzrostu PKB w wysokości 4,8 proc. – Prognozowany spadek tempa wzrostu wynika przede wszystkim ze spadku dynamiki eksportu, co jest konsekwencją spowolnienia gospodarczego w strefie euro, która jest naszym głównym partnerem handlowym – komentuje Katarzyna Zajdel-Kurowska, wiceminister finansów. W 2009 roku tempo eksportu spadnie do 3,9 proc. w porównaniu z 6,1 proc. w tym roku.
Mimo gorszych nastrojów konsumentów ciągle silny będzie jednak popyt wewnętrzny – dzięki wcześniejszemu wzrostowi płac (efekt znaczącego spadku bezrobocia) i zapowiedzianym na 2009 rok obniżkom podatków od dochodów osobistych. I to chęć Polaków do kupowania będzie siłą napędową gospodarki, do czego dochodzą nieco osłabione, ale wciąż niezłe prognozy inwestycyjne. W latach 2009 – 2010 powinny one rosnąć średnio o 8 proc. rocznie, mimo drożejącego kapitału i spadków na giełdzie. Bo firmy przez ostatnie lata nagromadziły środki własne, a dodatkowo cały czas płynie do nas strumień unijnych funduszy.