Takie wstępne dane podał w w czwartek GUS. Od połowy zeszłego roku obniżała się dynamika produkcji przemysłowej, a w ostatnim kwartale produkcja sprzedana była niższa niż w podobnym okresie rok temu. W ciągu całego roku firmy wyprodukowały i sprzedały o 3,3 procent więcej niż w 2007 r..
Produkt krajowy brutto wzrósł o 4,8 proc. wobec 6,7 proc. dwa lata temu. Popyt krajowy zwiększył się o 4,8 proc. (w 2007 roku o 8,6 proc.), a wzrost spożycia indywidualnego (o 5,4 proc.) był wyższy niż w 2007 roku (5 proc.).
Spadło tempo wzrostu sprzedaży detalicznej (5, 3 proc.). Sytuacja finansowa firm była gorsza niż w 2007 r. Wolniej rosło zatrudnienie, ale szybciej wynagrodzenie (o ponad 10 proc.). Wydajność pracy zwiększyła się o 1,1 proc.
– To są niezłe dane makroekonomiczne, szkoda tylko, że historyczne – uznał Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku. Jego zdaniem gospodarka wyraźnie zwalnia, a z danych GUS wynika, że duży udział środków publicznych w nakładach na środki trwałe w IV kwartale może oznaczać spadek inwestycji firm prywatnych, który się nasili w najbliższych miesiącach. – Na taki scenariusz wskazują również najnowsze kwartalne badania koniunktury NBP. Zgodnie z nimi prawie 20 proc. firm mniej planuje mieć nowe wydatki inwestycyjne – dodaje Borowski.
Pogorszyła się też sytuacja na rynku pracy. Pod koniec grudnia w firmach, gdzie pracowało ponad dziewięciu pracowników, zatrudnionych było 5,36 mln osób i było to o 2,3 proc. więcej niż przed rokiem. W ostatnich dwóch miesiącach wzrosło też bezrobocie z 8,8 proc. w październiku, do 9,5 proc. w grudniu. Pod koniec roku 361 zakładów pracy zadeklarowało zwolnienie prawie 40 tys. osób.