Ceny towarów i usług już drugi miesiąc z rzędu wzrosły o 0,7 proc. – podał wczoraj GUS. Licząc rok do roku, inflacja wyniosła w kwietniu 4 proc. Ministerstwo Finansów spodziewało się wyniku 3,9 proc.
Pierwszy raz w historii realne stopy procentowe, czyli uwzględniające wysokość inflacji, stały się ujemne. – Koszt pieniądza po ostatniej obniżce sięga u nas 3,75 proc. – zauważa Krzysztof Stępień, główny ekonomista Expandera. – Z drugiej strony coraz bardziej powszechnie oczekiwana jest poprawa koniunktury gospodarczej, która zapewne nasiliłaby tendencje inflacyjne. Można więc przyjąć, że w najbliższym czasie obniżek stóp procentowych nie będzie.
Prof. Andrzej Sławiński z RPP jest jednak przekonany, że w dalszej części roku inflacja będzie spadać. – Wzrost cen regulowanych i cen żywności wpłynął na skok inflacji, ale to przejściowe zjawisko – mówi prof. Sławiński. – Nasze decyzje będą zależały od koniunktury w gospodarce europejskiej i sytuacji w Polsce.
W ocenie Rafała Beneckiego z Banku ING za wyższy od spodziewanego wynik inflacji odpowiada wzrost cen żywności. Ekonomiści nie spodziewali się, że produkty spożywcze zaczną drożeć w tak szybkim tempie. Od początku roku wzrost ich cen wyniósł 5,2 proc., rok do roku jest to 5,6 proc.
Zdaniem Dariusza Winka, głównego ekonomisty Banku BGŻ, odpowiedzialne za to są głównie podwyżki cen mięsa i panika na rynku cukru. Przyczyną drogiej żywności w Polsce jest też deprecjacja złotego i sezonowy wzrost cen warzyw i owoców. Mięso szybko nie stanieje, bo pogłowie trzody w Polsce jest najniższe od blisko 40 lat. – Niepokojące są też ceny cukru, mamy nadzieję, że zaczną się stabilizować – dodaje Winek.