Firma doradcza Deloitte przygotowała raport, w którym porównuje skutki kryzysu w Europie. Jej miarą jest przede wszystkim wzrost poziomu deficytów i zadłużenia.
– Jeśli weźmiemy pod lupę średnie zadłużenie krajów Europy Zachodniej i naszego regionu, to okazuje się, że w tym pierwszym przypadku obecny średni poziom zadłużenia sięga 80 proc. w relacji do PKB, a u nas 30 proc. – wylicza Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte Business Consulting. – Polska na tym tle wygląda jednak gorzej, bo u nas poziom zadłużenia zbliża się do 55 proc. PKB.
W wyniku kryzysu bardzo zwiększyła się w krajach naszego regionu rozbieżność pomiędzy stanem rezerw dewizowych a poziomem długu zagranicznego. W 2008 roku stan rezerw sięgał 178,3 mld euro, a zadłużenie wynosiło 193,6 mld euro. Teraz rezerwy się nieznacznie skurczyły do 177,9 mld euro, za to dług skoczył do poziomu 230,4 mld euro.
– W wyniku globalnego kryzysu realny poziom PKB spadł średnio w naszym regionie o ponad 6 proc. w 2009 roku – mówi Antczak. Poza tym zmieniła się struktura udziałów komponentów PKB – spadł udział inwestycji, eksportu i importu przy niezmienionym udziale konsumpcji prywatnej i rządowej.
Z raportu wynika jednak, że krajom naszego regionu udało się dostosować do warunków kryzysu równie efektywnie jak starej unijnej 15. Dodatkowo nowe kraje, które przystąpiły do UE w 2004 roku razem z Polską, poradziły sobie z załamaniem dużo lepiej niż kraje tzw. PIIGS (Portugalia, Włochy, Irlandia, Grecja, Hiszpania).