Drugi z rzędu tydzień zwyżek sprawił, że indeks MSCI EM, który pokazuje zachowanie giełd emerging markets, znalazł się w piątek na najwyższym poziomie od dwóch miesięcy. Od lokalnego dołka ustanowionego w połowie marca, gdy nastąpiła eskalacja konfliktu o Krym, giełdy rozwijające się zyskały już średnio przeszło 19 proc.
Cały poprzedni tydzień a szczególnie wtorek, minął pod znakiem zwyżek MSCI EM. W głównej mierze przyczyniły się do tego dobre dane makroekonomiczne napływające ze światowej gospodarki (pozytywne odczyty lipcowych wskaźników koniunktury PMI) oraz fakt, że inwestorzy stali się znacznie mniej wrażliwi na doniesienia z Ukrainy. Dobrych nastrojów nie popsuła też czwartkowa decyzja Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który zredukował prognozę wzrostu gospodarczego dla świata w tym roku z 3,7 do 3,3 proc. PKB.
Najmocniej, bo z 1,3 proc. do śladowych 0,2 proc., spadła prognoza wzrostu PKB dla Rosji (na 2014 r.). Prognoza na przyszły rok spadła z 2,3 proc. do 1 proc. Eksperci uważają, że rosyjska gospodarka mocno odczuje angażowanie się tego państwa w sprawy Ukrainy. Groźba zaostrzenia sankcji, do czego przymierzają się największe mocarstwa światowe, jest bardzo realna, co może dodatkowo zdusić rosyjską gospodarkę, która już przestaje sobie radzić z rosnącą inflacją. Żeby jej przeciwdziałać, rosyjski bank centralny w piątek niespodziewanie, po raz kolejny od wiosny, podwyższył główną stopę procentową do 8 proc. Przed rozpoczęciem cyklu podwyżek wynosiła ona 5,5 proc.
Z Rosji szerokim strumieniem odpływa kapitał. Norweski Państwowy Fundusz Emerytalny (największy fundusz na świecie, zarządzający aktywami rzędu 890 mld dolarów) poinformował w czwartek, że rozważa wycofanie swoich inwestycji w rosyjskie akcje, obligacje rządowe i korporacyjne. Rosyjskie firmy mają też coraz większe problemy ze zdobywaniem finansowania bo zachodnie banki zakręciły kurek z pieniędzmi. Dlatego moskiewska giełda jest w tym roku zdecydowanie najgorszym miejscem do inwestowania spośród wszystkich rynków wschodzących. Mimo że w zeszłym tygodniu zwyżkowała o 0,28 proc., to od początku roku straciła prawie 7,7 proc.
Znacznie lepszym wynikiem (wzrost o 23,4 proc.) może za to pochwalić się giełda w Bombaju. Seria ośmiu zwyżek z rzędu wywindowała tamtejszy parkiet (w czwartek) do najwyższego poziomu w historii. W ciągu niespełna roku zyskał on przeszło 60 proc. (zmiana liczona w euro), co sprawiło, że indyjskie spółki stały się bardzo drogie. Średni wskaźnik cena/zysk przekracza już 15, co według ekspertów niesie za sobą ryzyko głębszej korekty, która zdaniem niektórych mogła się już rozpocząć w ostatni piątek.