Dla brytyjskiej gospodarki opuszczenie UE byłoby niesłychanym wprost samookaleczeniem – ostrzegał przed czerwcowym referendum w sprawie przynależności do UE ówczesny minister finansów Wielkiej Brytanii George Osborne, powołując się na wyliczenia rządowych ekonomistów.
Równie kasandryczne prognozy formułowały międzynarodowe instytucje. MFW wskazywał, że Brexit do 2019 r. może zmniejszyć wzrost brytyjskiego PKB nawet o 5,5 pkt proc. Choć waszyngtońska instytucja podkreślała, że konsekwencje rozwodu Wielkiej Brytanii z UE będą zależały głównie od tego, jak ułożą się ich stosunki handlowe, ostrzegała też, że negatywne skutki dla brytyjskiej gospodarki pojawią się na długo przed tym, nim Brexit stanie się faktem. Zwycięstwo zwolenników wystąpienia z UE miało spowodować panikę wśród inwestorów oraz niepewność wśród konsumentów i przedsiębiorców. W efekcie już w 2017 r. Wielkiej Brytanii grozić miała recesja.
Choć zaskakującą decyzję Brytyjczyków, aby odłączyć się od UE, inwestorzy przyjęli zaskakująco spokojnie (główny indeks londyńskiej giełdy zyskał od ogłoszenia wyników referendum ponad 8 proc., a kurs funta jest stabilny), pierwsze dane z gospodarki były rzeczywiście niepokojące. Wskaźnik PMI, który mierzy koniunkturę na podstawie ankiety wśród menedżerów przedsiębiorstw, tąpnął w lipcu najbardziej w swojej 20-letniej historii, z 52,3 do 47,4 pkt. Sugerowało to, że brytyjska gospodarka kurczy się najszybciej od 2009 r., roku globalnej recesji. W lipcu mocno zanurkowały też wskaźniki zaufania konsumentów do gospodarki, co przełożyło się na wyniki sprzedaży detalicznej.
Sierpień, jeśli wierzyć ostatnim danym, przyniósł poprawę koniunktury. PMI w sektorze przemysłowym skoczył z 48,3 do 53,3 pkt – najbardziej w historii tego wskaźnika. Analogiczny indeks dla sektora budowlanego zwiększył się z 45,9 do 49,2 pkt (PMI dla sektora usługowego ukaże się w poniedziałek).
Odbiły się też indeksy zaufania do gospodarki konsumentów i przedsiębiorstw, m.in. te obliczane przez GfK i Komisję Europejską. Pozostały wprawdzie na poziomie niższym niż w czerwcu, ale jak przypomina Michelle Lam, ekonomistka z firmy analitycznej Lombard Street Research, koniunktura na Wyspach pogarszała się stopniowo na długo przed referendum. Biorąc pod uwagę punkt cyklu koniunkturalnego, w którym znajduje się Wielka Brytania, ta tendencja utrzymałaby się zapewne niezależnie od wyniku referendum.