Gdy zaczęły się zamieszki na Majdanie, premier Donald Tusk obiecał ułatwienia wizowe dla Ukraińców. Na razie urzędnicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych tłumaczą, że będzie to zależało także od Unii Europejskiej.
Dzięki ułatwieniom wizowym sąsiedzi zza wschodniej granicy jeszcze chętniej przejeżdżaliby do pracy do Polski. Z informacji zebranych przez „Rz" wynika, że już dziś wśród cudzoziemców legalnie pracujących i przebywających w naszym kraju największą grupę stanowią Ukraińcy. W 2013 r. wojewodowie w dziesięciu województwach wydali ok. 32,5 tys. zezwoleń na pracę. W województwie dolnośląskim na prawie 2 tys. wszystkich zezwoleń połowę dostali Ukraińcy. W 2012 r. tych pozytywnych decyzji dla cudzoziemców było 31 tys.
Liczby te w 2014 r. mogą znaczenie wzrosnąć.
– W związku z wydarzeniami na Ukrainie obserwujemy zwiększone zainteresowanie zezwoleniami na pracę. Osoby, którym kończy się możliwość pracy na podstawie zarejestrowanego w powiatowym urzedzie pracy oświadczenia, występują o zezwolenie na pracę – mówi Jacqueline Sanchez-Pyrcz, zastępca dyrektora ds. cudzoziemców Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
Teraz, zgodnie z ustawą o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, legalizacją pracy cudzoziemca zajmuje się firma, która chce go zatrudniać. Pracodawca nie musi jednak wszczynać od razu procedury legalizacyjnej w urzędzie wojewódzkim. Obywateli Ukrainy, Białorusi, Gruzji czy Rosji może przez sześć miesięcy w każdym roku zatrudniać na podstawie oświadczenia złożonego staroście. Gdy upłynie ten okres, legalizacja pracy u wojewody może być już bardziej skomplikowana. Trzeba złożyć tam odpowiedni wniosek, załączyć dokumenty, m.in. KRS spółki. Urząd wyda zezwolenie na pracę po opinii starosty, którą pracodawca musi dołączyć do wniosku. Starosta powinien w niej potwierdzić, że nikt z bezrobotnych na lokalnym rynku pracy nie spełnia wymagań firmy poza cudzoziemcem, którego chce ona zatrudnić.