Amantadyna działa? Wiceminister Warchoł interweniuje, prokurator w dniu rozprawy zmienia zdanie

Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł włączył prokuraturę do postępowania sądowego, dotyczącego stosowania - wbrew zakazowi - amantadyny do leczenia COVID-19. W dniu rozprawy prokurator, który wcześniej twierdził, że zakaz był słuszny, nagle zmienił zdanie, po otrzymaniu polecenia służbowego.

Publikacja: 30.03.2023 18:45

Amantadyna działa? Wiceminister Warchoł interweniuje, prokurator w dniu rozprawy zmienia zdanie

Foto: mat.pras.

„Amantadyna działa na covid! Jestem przykładem. Najpierw syn, potem żona, w końcu ja: wysoka gorączka, ogromny ból, silny kaszel, wg. lekarza tak 7 dni, a potem apogeum, więc wziąłem amantadynę – piorunujący efekt! Zadziałało!” - pisał na Twitterze w grudniu 2020 roku wiceminister Marcin Warchoł. Zapowiadał też, że będzie się domagał, by tym lekiem zajęło się Ministerstwo Zdrowia.

W Polsce powstawały wówczas ośrodki, które prowadziły tego typu terapię, mimo braku wskazań w literaturze naukowej. Ministerstwo Zdrowia ostatecznie zleciło badania kliniczne poświęcone amantadynie i jej stosowaniu w COVID-19, finansowane przez Agencję Badań Medycznych. Badania prowadziły dwa ośrodki. Najpierw ogłoszono wyniki badań ze Śląska - prof. Adam Barczyk wykazał, że nie ma różnic pomiędzy grupą pacjentów w zaawansowanej fazie z umiarkowanym bądź ciężkim COVID-19 leczonych amantadyną a grupą pacjentów przyjmujących placebo. Lubelskimi badaniami kierował natomiast prof. Konrad Rejdak, kierownik Kliniki Neurologii SPSK4 w Lublinie i prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego. Choć w przedstawionym raporcie twierdził, że wyniki badania „wspierają koncepcję ochronnego działania amantadyny we wczesnej fazie COVID-19 w uzupełnieniu standardowej opieki medycznej”, to zastrzeżenia do niego zgłosiła Agencję Badań Medycznych. Jak informowało radio TOK FM, zdaniem urzędników neurolog nie udowodnił pozytywnego działania leku, choć na niego wskazywał. Dodatkowo wskazano, że w badaniu wzięło za mało osób, żeby sformułować miarodajne wnioski, a porównanie pacjentów leczonych amantadyną i placebo, było niewłaściwe. Prof. Rejdak nie zgadzał się z tymi zarzutami.

Czytaj więcej

Wiceminister sprawiedliwości: Amantadyna działa na covid! Prof. Simon: Opowiada androny

„Dziennik Gazeta Prawna” podał w czwartek, że wiceminister Warchoł zaangażował się w postępowanie prowadzone przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Dotyczyło ono łamania zakazu stosowania amantadyny w leczeniu COVID-19, wydanego przez Rzecznika Praw Pacjenta w lutym ub. r., przez jedną z przemyskich przychodni. Dr Włodzimierz Bodnar, który prowadzi przychodnię, odwołał się od decyzji. „I to właśnie w tej sprawie minister Warchoł poprosił warszawską prokuraturę o włączenie się do postępowania” - czytamy w „DGP”, który podkreśla, że choć przepisy na to pozwalają, to takie sytuacje są „dość rzadkie”.

Warchoł tłumaczył w rozmowie z gazetą, że chciał „stanąć za wolnością pacjentów w prawie do wyboru leczenia oraz za prawami doktora Bodnara”, który – jak mówił – „będąc na pierwszej linii walki z COVID-19, stał się celem ataków i represji. A powinien dostać medal za swoją postawę”. W efekcie jeden z prokuratorów włączył się do postępowania sądowego, jednak przedstawił stanowisko w kontrze do poglądów Warchoła. W uzasadnieniu stwierdził, że „zarzuty podniesione w skardze należy uznać za niezasadne”, a Rzecznik Praw Pacjenta podjął słuszną decyzję, mieszczącą się w zakresie jego kompetencji. 

„7 lutego, kiedy doszło do rozprawy, prokurator znienacka poparł stanowisko skarżącego, czyli dr. Bodnara. Na pytanie sądu, dlaczego tak zrobił, odpowiedział wprost, że tak mu kazano” - opisuje „DGP”, dodając, że „nikt nie chce wytłumaczyć”, z czego wynikała zmiana stanowiska. Wiceminister Warchoł przekonywał w rozmowie z gazetą, że to nie on wydał takie polecenie, ale „cieszy się, że swoją argumentacją przekonał prokuraturę okręgową”.

Nowa argumentacja prokuratury nie wpłynęła natomiast na stanowisko sądu - WSA w Warszawie oddalił skargę przychodni Optima na decyzję Rzecznika Praw Pacjenta. „W uzasadnieniu ustnym sąd wskazał, że brak jest wątpliwości co do słuszności stanowiska Rzecznika Praw Pacjenta, który zgromadził w sprawie kompletny materiał dowodowy i właściwie go ocenił; bezsprzeczne jest także, że Optima Sp. z o.o. stosowała praktyki naruszające zbiorowe prawa pacjentów” - informowała w lutym strona Rzecznika Praw Pacjenta.

Czytaj więcej

Sąd: słuszny zakaz leczenia COVID-19 przy pomocy amantadyny

„Lekarze mają prawo do wolności leczenia amantadyną, a pacjenci do wyboru najskuteczniejszych metod leczenia. Zawsze będę bronił wolności wbrew korporacyjnej cenzurze” - napisał w czwartek na Twitterze wiceminister z Solidarnej Polski, komentując publikację „DGP”.

„Amantadyna działa na covid! Jestem przykładem. Najpierw syn, potem żona, w końcu ja: wysoka gorączka, ogromny ból, silny kaszel, wg. lekarza tak 7 dni, a potem apogeum, więc wziąłem amantadynę – piorunujący efekt! Zadziałało!” - pisał na Twitterze w grudniu 2020 roku wiceminister Marcin Warchoł. Zapowiadał też, że będzie się domagał, by tym lekiem zajęło się Ministerstwo Zdrowia.

W Polsce powstawały wówczas ośrodki, które prowadziły tego typu terapię, mimo braku wskazań w literaturze naukowej. Ministerstwo Zdrowia ostatecznie zleciło badania kliniczne poświęcone amantadynie i jej stosowaniu w COVID-19, finansowane przez Agencję Badań Medycznych. Badania prowadziły dwa ośrodki. Najpierw ogłoszono wyniki badań ze Śląska - prof. Adam Barczyk wykazał, że nie ma różnic pomiędzy grupą pacjentów w zaawansowanej fazie z umiarkowanym bądź ciężkim COVID-19 leczonych amantadyną a grupą pacjentów przyjmujących placebo. Lubelskimi badaniami kierował natomiast prof. Konrad Rejdak, kierownik Kliniki Neurologii SPSK4 w Lublinie i prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego. Choć w przedstawionym raporcie twierdził, że wyniki badania „wspierają koncepcję ochronnego działania amantadyny we wczesnej fazie COVID-19 w uzupełnieniu standardowej opieki medycznej”, to zastrzeżenia do niego zgłosiła Agencję Badań Medycznych. Jak informowało radio TOK FM, zdaniem urzędników neurolog nie udowodnił pozytywnego działania leku, choć na niego wskazywał. Dodatkowo wskazano, że w badaniu wzięło za mało osób, żeby sformułować miarodajne wnioski, a porównanie pacjentów leczonych amantadyną i placebo, było niewłaściwe. Prof. Rejdak nie zgadzał się z tymi zarzutami.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
COVID19
Holandia. Pacjent prawie dwa lata chorował na Covid. Wirus mutował 50 razy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
COVID19
Potwierdzono skutki uboczne u zaszczepionych przeciwko COVID-19
COVID19
Niemcy: Powikłania u 0,00072 procent szczepionych na COVID-19
COVID19
Covid-19 wciąż nie odpuszcza. Dominuje nowy wariant
COVID19
W szpitalach w USA wracają obowiązkowe maski. Grypa i COVID atakują