Na koniec I kwartału tego roku zadłużenie Skarbu Państwa sięgnęło 958,1 mld zł i było wyższe o 29,6 mld zł niż na koniec 2017 r. – wynika z poniedziałkowego komunikatu Ministerstwa Finansów.

To spory przyrost, największy w ostatnich latach. Dla porównania w 2017 r. w tym okresie dług zwiększył się o 12 mld zł (a w całym roku udało się go nawet zredukować), w 2016 r. – o 23,8 mld zł, a w 2015 r. – o 26,5 mld zł. Ciekawe też, że budżet na razie nie potrzebuje zewnętrznego finansowania, bo w marcu w kasie państwa utrzymywała się nadwyżka (3,1 mld zł).
Według wyjaśnień resortu finansów nie ma jednak powodów do obaw o tempo narastania długu. Jego przyrost w pierwszych miesiącach wynika bowiem przede wszystkim z prefinansowania przyszłych potrzeb pożyczkowych. Potrzeby takie pojawią się wcześniej czy później, trzeba więc zabezpieczyć odpowiednie środki (limit deficytu w tegorocznej ustawie budżetowej wyniósł 41,5 mld zł). W maju resort finansów miał już sfinansowane 57 proc. potrzeb pożyczkowych na 2018 r. Poza tym, według wstępnych szacunków, w kwietniu zadłużenie Skarbu Państwa spadnie do 940 mld zł i będzie już „tylko" o 20 mld zł wyższe niż na koniec 2017 r.
Wracając do zadłużenia po marcu, warto zaznaczyć, że udział długu w walutach obcych wzrósł do 30,7 proc. (o 0,1 pkt proc. więcej w porównaniu z końcem 2017 r.). To trochę wbrew strategii zarządzania długiem, która zakłada obniżenie udziału papierów emitowanych w zagranicznych walutach do poziomu poniżej 30 proc. Wzrost to po części efekt osłabienia się złotego (co zwiększyło zadłużenie o 1,6 mld zł), po części też sprzedaży nowych obligacji w euro (2,4 mld euro).