Tak wynika z szacunków „Rz", które potwierdzają też analitycy. Resort finansów w dokumencie wysłanym do Komisji Europejskiej prognozuje, że w tym roku dług sektora rządowego i samorządowego spadnie do 53,7 proc. PKB z ponad 56 proc. PKB w ubiegłym roku.
Ten plan w dużej mierze opiera się na oczekiwaniu, że nasza waluta w drugiej części roku przełamie złą passę i zacznie się umacniać. Średnio w maju za euro trzeba było zapłacić ponad 4,28 zł. Zgodnie z prognozą MF w całym roku będzie to średnio 4,17 zł.
– To realna wartość, jeśli założymy optymistyczny scenariusz dla Europy – mówi Rafał Benecki z ING. Piotr Bujak, ekonomista Nordea Banku, jest jeszcze większym optymistą. – Złoty na koniec roku może się umocnić do 4 zł za euro – prognozuje. Przy takim scenariuszu zadłużenie państwa ma w tym roku nominalnie wzrosnąć tylko o 6,3 mld zł i wynieść nieco ponad 866 mld zł. Ale osłabienie złotego o 10 groszy powiększa dług o kilka miliardów złotych, więc jeśli w ostatnim dniu roku (a taki kurs bierze pod uwagę Eurostat) euro kosztowałoby 5 zł, dług po raz kolejny przekroczyłby 55 proc. PKB. Ekonomiści nie wykluczają, że tyle może kosztować wspólna waluta, jeśli nastroje na rynkach gwałtownie się pogorszą. W maju, w ciągu zaledwie kilku dni, złoty potrafił osłabić się o ponad 20 groszy, a euro kosztowało już ponad 4,4 złotego.
Kurs walutowy jest istotny dla wysokości zobowiązań państwa, ponieważ zadłuża się ono nie tylko w krajowej walucie. Około 30 proc. całości długu denominowane jest w obcych walutach, a z tego ponad 70 proc. w euro. Te proporcje są w miarę stałe. W ubiegłym roku, mimo wysiłków resortu finansów (zmniejszanie długu poprzez wykupy bonów skarbowych) i banku centralnego (interwencje walutowe na rynku, umacniające złotego), dług przekroczył 55 proc. naszego PKB. Jednak, liczony metodą krajową, która nie uwzględnia m.in. długu w Krajowym Funduszu Drogowym, był nieco niższy. To pozwoliło uniknąć sankcji zapisanych w ustawie o finansach publicznych.
W tym roku rząd planuje, że zadłużenie liczone według naszych zasad obniży się aż o 3 pkt proc. w relacji do PKB i zbliży do pierwszego progu ostrożnościowego, który wynosi 50 proc. PKB. Żeby końcówka roku nie była równie nerwowa co rok temu, Ministerstwo Finansów chce, aby zadłużenie zagraniczne przeliczane było też po kursie średniorocznym. To – zdaniem przedstawicieli resortu – pozwoli ograniczyć spekulacyjne ruchy na naszej walucie.