We wtorek rząd ma przyjąć projekt budżetu na przyszły rok. Z planu gabinetu Ewy Kopacz wynika, że Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (którym zarządza Zakład Ubezpieczeń Społecznych) ma dostać ponad 44, 8 mld zł dotacji. Budżet „pożyczy" dodatkowo ponad 4, 9 mld zł. Cudzysłów przy słowie pożyczka nie jest przypadkowy. Takie dodatkowe finansowanie budżetowe rządy stosują od 2009 roku. Żadnej z pożyczek dotąd FUS nie oddał, a z tą zaplanowaną będzie to już ponad 50,2 mld zł. Manewr z dodawaniem pożyczek do dotacji to kreatywna księgowość - ostatnie rządy od zamiast zwiększać dotację do potrzebnego poziomu wsparcia dodają pożyczki, które nie są zaliczane do deficytu budżetowego (są zapisywane pod kreską). Kiedyś te pożyczki zostaną umorzone, ale dopóki tak się nie stanie ich wielkość widnieje jako dług FUS.
W tym roku dotacja do FUS ma wynieść ponad 42 mld zł, a pożyczka niespełna 9 mld zł. Można więc powiedzieć, że wsparcie budżetowe w tym i w przyszłym roku jest podobne.
Ale FUS od końca zeszłego roku dostaje dodatkowe pieniądze w ramach „suwaka bezpieczeństwa". To mechanizm polegający na zabieraniu z konta ubezpieczonego w otwartym funduszu emerytalnym pieniędzy od momentu gdy dzieli go dziesięć lat do emerytury. Pieniądze są wydawane na bieżąco a ich kwota jest zapisywana na koncie ubezpieczonego w ZUS. W tym roku dzięki suwakowi FUS ma zwiększyć się o 2,7 mld zł – w przyszłym o 4,29 mld zł.
Nie wiadomo jak potraktować zapowiedź rządu, iż zamierza przy przyszłorocznej waloryzacji przeznaczyć 1,4 mld zł na specjalne jednorazowe zasiłki dla części emerytów i rencistów. Bez względu, gdzie je w budżecie rząd zapisze – to kolejna forma wsparcia FUS.
W projekcie budżetu zapisano, iż na świadczenia wydamy w przyszłym roku 204 mld zł ( na emerytury prawie 133,7 mld zł), a jako składki oddamy 150,7 mld zł.