Budżet 2013: większy deficyt czy VAT

Przyszłoroczne spowolnienie może zmusić rząd do zejścia z restrykcyjnej ścieżki ograniczania deficytu finansów publicznych

Publikacja: 29.08.2012 03:55

Budżet 2013: większy deficyt czy VAT

Foto: Bloomberg

Wstępny projekt ustawy budżetowej na rok 2013 ma zostać przekazany pod obrady rządu 6 września br. – poinformowało wczoraj „Rz" Ministerstwo?Finansów. To bardzo oczekiwany dokument, bo pokaże jak rząd widzi stan finansów publicznych, a pośrednio naszych kieszeni, w sytuacji nadchodzącego spowolnienia gospodarczego.

Na razie ekonomiści nie przewidują, by niższe tempo wzrostu gospodarki spowodowało dewastację finansów publicznych i dramatyczne decyzje, np. o podwyższeniu podatków. W?ich opinii rząd raczej zdecyduje się na zejście z wyznaczonej, restrykcyjnej ścieżki ograniczania deficytu finansów publicznych. Dotychczas resort finansów zakładał zejście z deficytem do 2,2 proc. PKB w 2013 r. – Prognozuję, że przyszłym roku wzrost PKB wyniesie 1,5 proc. Przy czym może się utrzymać podwyższona inflacja, co oznacza nominalny wzrost PKB o ok. 5 proc. To oczywiście pomoże budżetowi państwa. Zakładam, że w takiej sytuacji rząd podejmie decyzję o zamrożeniu wysokości deficytu finansów wobec PKB na poziomie 3 proc., odchodząc od polityki jego zmniejszania – ocenia Witold Orłowski, główny ekonomista PwC, członek Rady Gospodarczej przy Premierze.

– Z dotychczasowych wypowiedzi decydentów można wnioskować, że rząd będzie chciał utrzymać pewną dyscyplinę fiskalną, ale nie będzie się już starał podążać wyznaczoną wcześniej ścieżką zacieśniania tej dyscypliny – komentuje w podobnym tonie Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy.

Gdyby tak się rzeczywiście stało, byłaby to dobra informacja dla podatników. Z jednej strony, nie byłoby konieczności wprowadzania dodatkowych instrumentów zwiększających dochody budżetowe, czyli głębszego sięgania do naszych kieszeni. Z drugiej – 3-proc. deficyt wciąż byłby akceptowalny dla rynków finansowych i nie spowodowałby utraty naszej wiarygodności. – Większość państw w Europie odchodzi od ścieżki silnego ograniczania deficytu, ze względu na sytuację gospodarczą. W Polsce także nie powinno być to oceniane negatywnie – uważa Kalisz. Jednocześnie 3-procentowa luka w finansach publicznych byłaby bezpieczna dla poziomu zadłużenia. Przy takich wielkościach dług nie przekroczyłby zapewne – choć wiele zależy od kursu walut – konstytucyjnego progu ostrożnościowego 55 proc. PKB, zmuszającego rząd do likwidacji deficytu w kolejnym budżecie albo do innych działań naprawczych. – A może nawet udałoby się dług delikatnie ograniczyć – dodaje prof. Orłowski.

Być może jedną z niedogodności byłoby utrzymanie przez Brukselę procedury nadmiernego deficytu. – Ale to nie wydaje się wielkim problemem – zauważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Możliwe są jednak i bardziej pesymistyczne scenariusze. – Równie dobrze rząd, chcąc podtrzymać zobowiązania wobec Komisji Europejskiej, może zdecydować się na utrzymanie restrykcyjnej polityki fiskalnej. Co oznacza przykręcenie śruby i nam podatnikom, i gospodarce – ocenia Jankowiak. Realizując ambitny cel zejścia do 2,2 proc. deficytu budżetowego przy wzroście gospodarczym na poziomie 2 proc., Ministerstwo Finansów musiałoby sięgnąć po bardziej drastyczne instrumenty, które już ma w zanadrzu. – Brak obniżki VAT, wprowadzenie podatku od transakcji finansowych, o którym już napomyka, zabranie jeszcze większych kwot z otwartych funduszy emerytalnych, czy nawet podniesienie składki rentowej, co tylko teoretycznie nie dotyka pracowników – wylicza Jankowiak.

A gdyby wzrost PKB wyniósł 0–1,5 proc., rząd, żeby zachować niski deficyt, musiałby podejmować decyzje dramatyczne. Wśród nich byłyby podniesienie podatków czy przejęcie aktywów OFE. – Wybór należy do rządu. Mam nadzieję, że zdecyduje się na zejście z przyjętej ścieżki konwergencji. W przeciwnym razie wszyscy za to zapłacimy, także jeszcze niższym wzrostem gospodarczym w 2014 r. – podsumowuje Jankowiak.

Możliwy też czarny scenariusz

Jeżeli w 2013 r. wzrost gospodarki spowolni do 1,5 proc., nie powinno to spustoszyć finansów publicznych. Co jednak, jeśli wzrost będzie niższy lub nawet wpadniemy w recesję? – Taka sytuacja oznacza możliwość eksplozji deficytu publicznego – mówi Krzysztof Rybiński, rektor uczelni Vistula, który recesję prognozuje. – Wszystkie dochody budżetowe będą spadać, a presja na wydatki rosnąć. Wzrost części z nich jest prawnie zdeterminowany, inne wynikać będą z dostosowań do sytuacji: większej liczby bezrobotnych czy konieczności łatania dziury w ubezpieczeniach społecznych – wylicza. Jego zdaniem wybór rządu to nie pytanie, czy chcemy zbijać deficyt do 3 czy 2 proc. PKB; ale pytanie, czy obniżamy deficyt do 4–5 proc. PKB przy znacznych dalszych restrykcjach dla podatników, czy też godzimy się na 8-proc. dziurę w budżecie. – To pierwsze oznacza jeszcze większe stłamszenie gospodarki w 2014 r., to drugie – dojście do sytuacji bliskiej utraty wiarygodności – uważa Rybiński. Podkreśla, że od rządu należy wymagać odpowiedzialnych decyzji, tak byśmy nie wpadli w grecką pułapkę – tam zła sytuacja gospodarki spowodowała ostre cięcia fiskalne, które przyczyniły się do pogorszenia sytuacji i jeszcze głębszych cięć, itp. – Oczekiwałbym prawdziwej reformy finansów publicznych – dodaje Rybiński.

Radosław Bodys, główny ekonomista PKO BP

Biorąc pod uwagę przyczyny spowolnienia gospodarczego oraz wynikającą z nich niską efektywność ewentualnego poluzowania polityki monetarnej (m. in. obniżenie stóp procentowych), zasadne wydaje się rozważanie przez rząd poluzowania fiskalnego. Oczywiście ze względu na limity długu publicznego nie mamy możliwości wprowadzenia wielomiliardowych pakietów stymulacyjnych. Ale trzeba pamiętać, że dobrze „zaprojektowane" zwiększenie deficytu o 0,5 pkt proc. mogłoby przyczynić się do zwiększenia nawet o 0,5 pkt proc. dynamiki PKB.

Wstępny projekt ustawy budżetowej na rok 2013 ma zostać przekazany pod obrady rządu 6 września br. – poinformowało wczoraj „Rz" Ministerstwo?Finansów. To bardzo oczekiwany dokument, bo pokaże jak rząd widzi stan finansów publicznych, a pośrednio naszych kieszeni, w sytuacji nadchodzącego spowolnienia gospodarczego.

Na razie ekonomiści nie przewidują, by niższe tempo wzrostu gospodarki spowodowało dewastację finansów publicznych i dramatyczne decyzje, np. o podwyższeniu podatków. W?ich opinii rząd raczej zdecyduje się na zejście z wyznaczonej, restrykcyjnej ścieżki ograniczania deficytu finansów publicznych. Dotychczas resort finansów zakładał zejście z deficytem do 2,2 proc. PKB w 2013 r. – Prognozuję, że przyszłym roku wzrost PKB wyniesie 1,5 proc. Przy czym może się utrzymać podwyższona inflacja, co oznacza nominalny wzrost PKB o ok. 5 proc. To oczywiście pomoże budżetowi państwa. Zakładam, że w takiej sytuacji rząd podejmie decyzję o zamrożeniu wysokości deficytu finansów wobec PKB na poziomie 3 proc., odchodząc od polityki jego zmniejszania – ocenia Witold Orłowski, główny ekonomista PwC, członek Rady Gospodarczej przy Premierze.

Budżet i podatki
Rok rządu: Andrzej Domański z oceną niejednoznaczną
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budżet i podatki
Viktor Orbán grozi Komisji Europejskiej. Uwolnienie KPO, albo blokada budżetu UE
Budżet i podatki
Machina wojenna Putina pożera budżet Rosji
Budżet i podatki
Policjanci szykują wielki protest. „Żarty się skończyły”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Budżet i podatki
Policjanci ogłosili protest. Przyczyną zbyt niska podwyżka w budżecie