– Rozczarowujące dane o PKB za trzeci kwartał są po części efektem błędów w polityce monetarnej. Oczekuję serii dalszych obniżek stóp i efektów w drugiej połowie 2013 – powiedział wczoraj w Sejmie minister finansów Jacek Rostowski. Ekonomiści krytykują wypowiedź ministra.

– Wprawdzie zgadzam się z poglądem, że RPP przyczyniła się do spowolnienia gospodarki, niepotrzebnie podwyższając stopy w maju tego roku, zamiast je obniżać, jednak na pewno nie był to decydujący czynnik, a jedynie dodatkowy – ocenia Piotr Bujak, główny ekonomista Nordea Banku. Dodaje, że minister finansów nie powinien krytykować Rady Polityki Pieniężnej, biorąc pod uwagę zasadę dbania o jej niezależność.

– Jego uwagi i tak nie spowodują zmiany nastawienia członków Rady co do tego, jak powinna być prowadzona polityka pieniężna i na ile powinna być ona nastawiona na trzymanie w ryzach inflacji, a na ile na dbanie o wzrost gospodarczy – tłumaczy Bujak. Przyznaje jednocześnie, że nie zmienia to faktu, że polityka pieniężna jest daleka od optymalnej, bo w ostatnim czasie była nadmiernie restrykcyjna.

Ekonomiści tłumaczą jednocześnie, że ostatnie decyzje Rady nie zdążyły się przełożyć na dane za trzeci kwartał. – Powszechny jest pogląd, który podzielam, że majowa podwyżka stóp NBP była wysoce niepożądana. Trudno jednak uznać, żeby miała ona istotne znaczenie dla tempa wzrostu gospodarczego w III kwartale tego roku, biorąc pod uwagę opóźnienia w transmisji polityki pieniężnej. Nawet gdyby w maju zamiast podwyżki nastąpiło cięcie stóp, nie sadzę, by wydatnie pomogło to wzrostowi gospodarczemu w III kwartale, bo zanotowany spadek tempa wzrostu PKB był przede wszystkim efektem kontynuacji spowolnienia projektów infrastrukturalnych i bardzo słabej konsumpcji. Notabene częściowo na skutek wysokiej inflacji – uważa Łukasz Tarnawa, ekonomista BOŚ Banku.

Rostowski powiedział też, że  jest szansa na poprawę sytuacji gospodarczej już w drugiej połowie przyszłego roku.