Takie propozycje przyjęła Rada Ministrów na wtorkowym posiedzeniu. Rząd do połowy czerwca ma ustawowy czas, by przekazać założenia budżetu do uzgodnień w RDS.
Rada Dialogu Społecznego, w której obok strony rządowej uczestniczą pracodawcy i związki zawodowe ma 30 dni na przyjęcie wspólnego stanowiska w sprawie założeń ustawy budżetowej. Jeśli takiego stanowiska nie będzie - a z wstępnych opinii wynika, że nie - strony pracodawców i związkowa mają trzy dni na przyjęcie wspólnego stanowiska. Gdy również nie porozumieją się, każda z organizacji reprezentowanych w Radzie zaprezentuje własne zdanie w sprawie założeń. Brak wspólnego stanowiska strony społecznej Rady pozwala rządowi samodzielnie ustalić te wskaźniki i kwotę.
Rząd uzasadniając brak wzrostu wynagrodzeń w budżetówce wskazał, że jest to podyktowane koniecznością przestrzegania w budżecie stabilizującej reguły wydatkowej, reguł fiskalnych wynikających z zasad Unii Europejskiej. Płace w budżetówce nie wzrosną, bo budżet musi zapewnić środki na działania rządu takie jak kontynuacja programu "Rodzina 500 plus", obniżenie wieku emerytalnego i dalszą modernizację sił zbrojnych.
Według Rady Ministrów brak wzrostu puli środków na wynagrodzenia w budżetówce nie wyklucza, że indywidualne płace nie wzrosną, musi się to jednak dziać w ramach dotychczasowego budżetu - wynika z informacji CIR po wtorkowym posiedzeniu rządu.
Pracodawcy opowiadali się za takim rozwiązaniem - by fundusz płac nie wzrósł w 2018 r. Związki zawodowe domagały się dużego wzrostu płac w budżetówce - 11,2 proc., co miało wyrównać pracownikom administracji zamrożenie płac od 2010 r. o wskaźnik skumulowanej inflacji.