Rząd (trochę) ulży budowlańcom?

Państwo w końcu zgadza się na waloryzację cen w kontraktach budowlanych. Pozostaje problem starych umów, których rentowność zabił wzrost kosztów.

Publikacja: 06.01.2019 20:00

Rząd (trochę) ulży budowlańcom?

Foto: Adobe Stock

Na taki ruch przedsiębiorstwa budowlane zaangażowane w inwestycje infrastrukturalne finansowane z publicznej kiesy czekały od lat: państwo jest gotowe wprowadzić realny mechanizm waloryzacji wynagrodzeń do kontraktów. Ale do szczęśliwego finału daleko.

Wstęp do dyskusji

Problem z wieloletnimi kontraktami na budowę dróg i linii kolejowych polega na tym, że wynagrodzenie dla wykonawców ustalane jest z góry. Inwestycyjny boom we wszystkich segmentach budownictwa spowodował, że ceny materiałów i koszty pracy poszybowały do poziomu, który trudno było przewidzieć przy składaniu ofert. Z tego powodu kontrakty zawierane w latach 2016–2017 stały się nierentowne, dotychczasowe mechanizmy waloryzacyjne były praktycznie martwym zapisem. Z kolei w nowych przetargach firmy składały już oferty z większym buforem na wzrost kosztów i okazywało się, że oczekiwania mocno przekraczały budżety inwestorskie – część przetargów nawet odwołano.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oraz PKP Polskie Linie Kolejowe zaproponowały, by waloryzacja kontraktów odbywała się co miesiąc i była rozliczana na podstawie wykonanych robót, w oparciu o szacowane przez GUS koszyki uwzględniające m.in. ceny materiałów, poziom płac i inflację. Waloryzacja nie mogłaby przekroczyć 5 proc. wartości kontraktu.

– W najbliższych dniach będziemy dyskutować z firmami o tych propozycjach – mówi Jan Styliński, prezes reprezentującego branżę Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. – Na gorąco można powiedzieć, że propozycja jest racjonalna, natomiast na pewno dyskutowane będą kwestie 5-proc. limitu, szczegóły dotyczące koszyków i przypisanych poszczególnym pozycjom wag czy też kwestie proceduralne – dodaje.

Ekspert zaznacza, że problemem jest to, że regulacjami mają zostać objęte wyłącznie nowe umowy. – Nie ma żadnych propozycji systemowego rozwiązania kontraktów z lat 2016–2017. Trzeba się więc nastawiać na spory sądowe, oby w formie ugodowej, a nie długotrwałej batalii. Po drugie, regulacje mają dotyczyć tylko kontraktów drogowych dla GDDKiA i kolejowych dla PKP PLK, a przecież jest więcej obszarów, gdzie waloryzacja jest potrzebna – mówi Styliński.

– Rozpoczęcie dialogu i pierwszą propozycję strony publicznej na temat rewaloryzacji kontraktów należy przyjąć z zadowoleniem – komentuje Marcin Lewandowski, prezes Trakcji, specjalizującej się zarówno w inwestycjach kolejowych, jak i drogowych. – Jednak proponowany model koszyka pozwala na waloryzację jedynie 50 proc. pozycji kosztowych kontraktu, a należy szukać mechanizmów rewaloryzacji na 100 proc. Dyskusyjne jest ograniczenie górnego poziomu do 5 proc. wartości kontraktu, podczas gdy w ciągu ostatniego roku niektóre materiały podrożały nawet o 70 proc. – dodaje.

Menedżer uważa, że należy także przewidzieć waloryzację umów podwykonawczych.

Kolejne miliardy

Rynek jest rozgrzany, a tymczasem GDDKiA planuje kolejne inwestycje. To m.in. duża obwodnica Warszawy o przebiegu zbliżonym do drogi krajowej nr 50 oraz obwodnica Centralnego Portu Lotniczego.

– Z naszych analiz wynika, że tak ważny obiekt musi mieć zapewnioną obwodnicę, aby umożliwić milionom podróżnych dojazd w każdych warunkach – mówi Tomasz Żuchowski, p.o. dyrektora GDDKiA. Dla potrzeb obsługi CPK dyrekcja poszerzy o jeden pas autostradę A2 między Łodzią i Warszawą.

Projekty obu obwodnic będą skorelowane z planami komunikacyjnymi CPK, które dopiero są tworzone. W pakiecie drogowym znajdzie się także trasa S10, która połączy rafinerię w Płocku z siecią szybkich dróg. – Jeżeli powstanie CPK, musi być doskonale wkomponowany w sieć drogowo-kolejową, zwłaszcza że przewiduje się dla niego także istotne funkcje cargo dostarczane właśnie dzięki drodze A50 – uważa wiceprezes ZDG TOR Adrian Furgalski.

Całość inwestycji może kosztować 30 mld zł. Pieniądze będą pochodziły z Krajowego Funduszu Drogowego.

Inwestycje byłyby realizowane zapewne w latach 2024–2027 i prawdopodobnie wspomagane pieniędzmi unijnymi z kolejnej perspektywy. – Musimy już teraz przygotowywać projekty, aby nie marnować czasu, gdy już będą fundusze – tłumaczy Żuchowski.

Branża ocenia, że budowa dużej obwodnicy Warszawy i przeniesienie tam ruchu tranzytowego jest jak najbardziej zasadne. – Obecna sieć drogowa okolic stolicy jest bardzo przeciążona. Pytanie tylko, jak faktycznie ring ten ma wyglądać – jaką ma pełnić funkcję, jaki ma mieć przekrój docelowy (ile ma mieć pasów w każdym kierunku) i z jakimi drogami będzie połączony. Od odpowiedzi na te pytania zależeć będzie, czy ten układ drogowy będzie naprawdę funkcjonalny. Ponadto kluczowy będzie sposób prowadzenia inwestycji – czy realizacja zostanie podzielona na odcinki, czy będą one realizowane w systemie projektuj i buduj. Od tego zależy, czy wybudowanie trasy do 2027 roku okaże się możliwe – przypuszcza dyrektor pionu projektowania Multiconsult Polska Arkadiusz Merchel.

Jest także ryzyko sporów dotyczących samego przebiegu, jak w przypadku domknięcia warszawskiej obwodnicy przez Wesołą. – Najważniejsze jest jak najszybsze zażegnanie sporu wokół przebiegu ostatniego fragmentu wewnętrznej obwodnicy Warszawy. Grozi nam bowiem niewyrobienie się z budową w obecnej perspektywie finansowej i dziurą w przebiegu drogi skutkująca wylaniem się dziesiątek tysięcy samochodów w wąskie ulice tej części miasta. Kolejnym dopiero priorytetem powinna być budowa dużej obwodnicy dla ruchu ciężkiego – mówi Furgalski.

Opinia dla „rz"

Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabagu

Cieszymy się, że ze strony zamawiających pojawiły się propozycje rozwiązań na przyszłość w zakresie waloryzacji, nad którymi będziemy dalej dyskutować.

W naszej ocenie zabrakło jednak rozwiązań, które dotyczyłyby kontraktów już obowiązujących. Są one decydujące dla kondycji branży w następnych trzech latach, a tym samym decydujące dla terminowej realizacji rozpoczętych inwestycji.

Branża na cenzurowanym

Boom trwa, po 11 miesiącach ub.r. produkcja budowlano-montażowa w Polsce była o 19,7 proc. wyższa niż rok wcześniej, kiedy notowano wzrost o 12,8 proc.

Choć rynek rośnie, to marże spółek budowlanych są pod presją. Inwestorzy giełdowi już dawno postawili krzyżyk na branży, w ciągu ostatnich 12 miesięcy indeks WIG-budownictwo skurczył się o 30 proc.

Skok kosztów uderzył w rentowność nie tylko zawieranych w latach 2016–2017 kontraktów infrastrukturalnych, gdzie zamawiającymi były podmioty publiczne. Także w przypadku projektów dla prywatnych inwestorów część generalnych wykonawców poniosła straty, bo zamawiający nie chcieli pokrywać różnicy.

Na taki ruch przedsiębiorstwa budowlane zaangażowane w inwestycje infrastrukturalne finansowane z publicznej kiesy czekały od lat: państwo jest gotowe wprowadzić realny mechanizm waloryzacji wynagrodzeń do kontraktów. Ale do szczęśliwego finału daleko.

Wstęp do dyskusji

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budownictwo
Silna grupa z dużymi możliwościami
Budownictwo
Gwałtowny skok rezerwacji nowych mieszkań. Polacy ruszyli do biur nieruchomości
Budownictwo
Ceny materiałów budowlanych nadal spadają
Budownictwo
Ceny mieszkań doszły do sufitu? Sprzedający liczą na kolejne zwyżki
Budownictwo
Spadają ceny materiałów budowlanych. Co potaniało najbardziej?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?