– Do Polski trafiają auta używane coraz młodszych roczników, z kołami o średnicy 15 – 17 cali. To są już drogie opony, więc przewiduję wzrost obrotów na tym rynku. W efekcie zmian w strukturze popytu ogumienie klasy premium osiągnie około 30-proc. udział w sprzedaży ogółem – ocenia Dariusz Topolewski, prezes spółki Oponeo, największego detalicznego sprzedawcy opon w Polsce. Jego zdaniem drożejące surowce nie powinny doprowadzić do znacznego wzrostu cen, pod warunkiem jednak umacniania się kursu złotego wobec euro i dolara. A wyższe ceny surowca pochodzącego z przerobu ropy naftowej zrównoważone zostaną przez spadek cen stali. Jeśli jednak złoty osłabnie, to zdaniem Topolewskiego dojdzie raczej do podwyżek w grupie najtańszych opon, ale droższe modele nie zmienią istotnie cen.

– Prognozy wzrostu sprzedaży o 15 proc., do 11,5 mln sztuk oceniam, dziś jako optymistyczne – powiedział Piotr Zielak, dyr. generalny Continental Opony Polska. Przyznaje jednocześnie, że nie powinno być podwyżek, bo ceny opon wyrażane w euro mogą wzrosnąć średnio o 4 proc. Taki poziom oznacza zaś, że spadek ceny unijnej waluty o 10 groszy praktycznie niweluje zwyżki.