Rosyjska inspekcja sanitarno-weterynaryjna Rossielchoznadzor z obwodu kaliningradzkiego cofnęła samochód-chłodnię z 19,5 t mrożonej wołowiny z Polski. – W dokumentach weterynaryjnych podano, że mięso zostało wyprodukowane w lutym 2008 r. Podczas kontroli znaleźliśmy jednak kartonowe pudła z ok. 900 kg wołowiny wyprodukowanej w listopadzie 2006 r. Jej termin ważności upłynął w grudniu 2006 r., co było zaznaczone na etykietach. Cofnęliśmy całą partię – wyjaśnia w rozmowie z „Rz” Jewgienij Safronow ze służby prasowej Rossielchoznadzora.
Zgodnie z dokumentami przewozowymi eksporterem były Zakłady Przemysłu Mięsnego Biernacki sp. z o.o. z Jarocina. To jedna z pięciu firm, które mają rosyjskie zezwolenie na sprzedaż mięsa do Rosji (pozostałe to Sokołów SA – zakłady w Kole, Sokołowie i Jarosławiu oraz Łmeat Łuków).
– Nic nie wiem o sprawie. Wysłaliśmy dotąd do Rosji kilka tysięcy ton mięsa i wszystko było w porządku. Sprawdzałem u naszych kontrahentów, ale nikt do cofniętego transportu się nie przyznaje. Myślę, że zakwestionowana partia miała być w 2006 r. wysłana jako świeże mięso i takie nalepki z miesięcznym terminem ważności tam się znalazły. Potem mięso zostało zamrożone, a ktoś nie dopilnował usunięcia tamtych nalepek. Mrożona wołowina zachowuje ważność przez półtora roku, więc kwestionowana partia była zdatna do spożycia – tłumaczy Maciej Danyluk, kierownik zakładów Biernacki.
Witold Choiński, dyrektor biura stowarzyszenia Polskie Mięso, uważa, że incydent nie zagraża polskiemu eksportowi do Rosji. Przed tygodniem na tym samym przejściu Rosjanie nie wpuścili 20 t niemieckiej wieprzowiny.