Analitycy twierdzą, że przychody Carrefoura w Chinach po fali protestów antyfrancuskich w tym kraju (z powodu demonstracji w Paryżu nie odbyło się spotkanie olimpijskie, znicz został zgaszony, a sztafeta zakończona przed czasem) zmalały znacząco. Może chodzić nawet o około 10 proc. kwartalnych wyników grupy w Chinach, czyli o 100 mln dol. Dodają, że sieć, która ma w Polsce około 340 sklepów, nie tylko straciła część klientów w swoich 122 hipermarketach i 288 dyskontach w państwie Środka, ale została zmuszona do rozpoczęcia nieplanowanej wyprzedaży, która zmniejszy jej marże. Firma zapewnia jednak, że nie zamierza wycofywać się z promowania olimpiady.
Nie myślą o tym również i główni sponsorzy, m.in.: CocaCola, Visa, Lenovo, Omega, Samsung, General Electric, Johnson & Johnson, McDonald's czy Kodak. Dziś jednak CocaCola, Samsung, a także Lenovo wycofały swoje logo z samochodowego rajdu z olimpijską pochodnią w japońskim Nagano, tłumacząc to względami bezpieczeństwa. Nieoficjalnie wiadomo, że stało się tak pod naciskiem organizacji pozarządowych. Pojawiają się jednak nowe zagrożenia nawet dla grup medialnych, których dziennikarze relacjonują wydarzenia w Chinach.
Dziś jedna z gazet hongkońskich poinformowała, że nauczycielka ze szkoły podstawowej z Pekinu i chińska kosmetyczka z Nowego Jorku złożyły jednocześnie w Pekinie i Nowym Jorku doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez sieć CNN. Ich zdaniem komentator sieci Jack Cafferty obraził chiński naród stwierdzeniem: "Chińczycy są dziś takimi samymi łobuzami, jak 50 lat temu. Ich zabawki są malowane ołowiem, karma zaś dla zwierząt jest zatruta". Obie panie uznały, że CNN powinna zapłacić odszkodowanie po dolarze dla każdego Chińczyka.
Chiński MSZ nie ukrywa, że ten incydent "śledzi z zainteresowaniem i ma nadzieję, że CNN potraktuje całą sprawę poważnie, dbając także o własny wizerunek".