W polskich sklepach Max Mary trudno poza wyprzedażą kupić jakąkolwiek sztukę odzieży za mniej niż 1 tys. zł. Tymczasem w butiku tej marki przy rzymskiej Via Condotti za tę kwotę można wybrać buty i bluzkę.

Siłę złotego Polacy czują więc tylko, robiąc zakupy za granicą. Pazerni są zwłaszcza importerzy kosmetyków. Rok temu „nie zauważyli” zniesienia akcyzy na towary z tej branży, teraz nie reagują na mocnego złotego. Efekt? Buteleczka luksusowej wody toaletowej jest w Polsce o 100 – 150 zł droższa niż w Londynie czy Paryżu.

Przedstawiciele marek odzieżowych tłumaczą różnice w cenach niepewnością co do przyszłego kursu złotego. – Wiele zamówień złożyliśmy jeszcze przed umocnieniem złotego.

Jeśli trend się utrzyma, następne kolekcje będą tańsze – obiecuje Andrzej Kardasiński, dyrektor handlowy Paradise Group sprzedającej w Polsce odzież marek Burberry, Ermenegildo Zegna czy Emporio Armani.

Polski rynek luksusu wart jest ok. 3 mld zł. Ale wciąż oficjalnie nie ma u nas butików marek z najwyższej półki: Prady, Diora czy Chanel. Te, które są, starają się to wykorzystać. – Rynki rozwijające się zawsze są okazją do osiągnięcia dodatkowego zysku. Jak wejdą konkurenci, marże można obniżyć – przyznaje anonimowo przedstawiciel jednej z ekskluzywnych marek.