Ogłoszone niedawno propozycje zmian unijnej polityki rolnej zbulwersowały polskich rolników. Ich zdaniem to błąd, że Polska zachowa obecny system dopłat bezpośrednich do ziemi aż do 2013 r.
– To sukces, bo nie musimy wydawać ogromnych funduszy na nowe rozwiązanie, które być może obowiązywałoby tylko przez trzy lata – wskazywał w rozmowie z "Rz" Andrzej Dycha, wiceminister rolnictwa. – Nie można mówić o sukcesie. Tylko rząd zaoszczędzi na tym, że nie zmieni systemu dopłat bezpośrednich – ripostuje Wiktor Szmulewicz, szef Krajowej Rady Izb Rolniczych. Powodem obaw rolników jest zapowiedziane przez Brukselę odchodzenie od dodatkowych płatności do produkcji przyznawanych na podstawie historycznych danych. Stracić na tym mogą nie tylko producenci buraków cukrowych, ale też chmielu czy pomidorów. Szczegóły mają być znane w listopadzie. W przypadku tytoniu decyzja już zapadła. – Zaproponowane rozwiązania w sposób jednoznaczny doprowadzą do katastrofy i likwidacji upraw tytoniu w Unii po 2010 r. Powinniśmy walczyć o utrzymanie dodatkowych dopłat – przypomina Przemysław Noworyta z Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu.
Tymczasem resort rolnictwa zabiegał w Brukseli głównie o to, by nie musiał już w przyszłym roku wprowadzać systemu płatności do gospodarstwa, tzw. SPS. Jest to rozwiązanie, które pozwala rolnikowi sprzedać ziemię, ale zachować dopłaty, jakie otrzymywał z Unii. Taki system, zdaniem komisarz UE ds. rolnictwa Mariann Fischer Boel, przyczyni się do obniżenia cen ziemi. SPS obowiązuje w starych państwach członkowskich.
Największe dotacje dostają rolnicy w starych państwach unijnych.Nowe kraje członkowskie dopiero w 2013 r. dostaną subwencje rolne na poziomie, jaki obowiązuje na zachodzie UE.
Producenci wskazują jednak na Węgry, które choć mogą zachować dopłaty bezpośrednie do ziemi, zdecydowały się na nowy system. – Z punktu widzenia plantatorów buraków cukrowych najlepiej by było, gdybyśmy jak najszybciej wprowadzili SPS – uważa Kazimierz Kobza, dyrektor Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego.