– Nasza cierpliwość jest na wyczerpaniu – oświadczył wczoraj Jonathan Todd, rzecznik Komisji Europejskiej. I przypomniał, że 1 czerwca miną trzy lata od momentu, gdy KE ogłosiła rozpoczęcie postępowania badającego legalność pomocy publicznej dla polskich stoczni. Mimo przesyłania przez polską stronę kolejnych planów naprawczych i obietnic pozyskania wiarygodnych inwestorów w ostatnich tygodniach z planu zakupu obu stoczni wycofała się spółka Amber należąca do Przemysława Sztuczkowskiego, co załamało plany restrukturyzacji.
– Na podstawie dostępnych informacji nie mamy innego wyjścia: musimy przygotować decyzję nakazującą zwrot pomocy publicznej przez stocznie Gdynia i Szczecińską – stwierdził rzecznik.
KE nie jest przekonana, że stocznie stać na samodzielne funkcjonowanie w przyszłości. Pomoc publiczna jest w Unii Europejskiej zakazana, bo narusza zasady konkurencji na wspólnym rynku. W wyjątkowych wypadkach Bruksela zgadza się jednak na dotacje. Taką gotowość wykazywała w wypadku polskich zakładów, ale pod warunkiem ograniczenia mocy produkcyjnych i znalezienia prywatnych właścicieli gotowych opracować taki plan restrukturyzacji, który zapewni im funkcjonowanie w przyszłości bez ubiegania się o kolejne pieniądze z budżetu.
Minister skarbu Aleksander Grad zdementował wczoraj na konferencji prasowej doniesienia o zagrożeniu odebraniem pomocy publicznej dla Gdyni i Szczecina. – Nie mamy tego typu oficjalnych informacji – mówił Grad. – Dziś do resortu wpłynęły cztery listy intencyjne w sprawie zakupu tych stoczni, spodziewamy się kolejnych. Jesteśmy zdeterminowani, by dokończyć prywatyzację stoczni – uspokajał, zapowiadając, że resort skarbu w porozumieniu z Ministerstwem Finansów przekaże Stoczni Gdynia 515 mln zł, z czego 291 mln zł gotówką, a resztę w postaci akcji PKO BP i Zakładów Chemicznych Police. MSP zwróciło się do KE o przedłużenie terminu prywatyzacji o kilka miesięcy (zgodnie z obecnym nieformalnym harmonogramem upływa 30 czerwca).
W piśmie z 26 maja Neelie Kroes, unijna komisarz ds. konkurencji, daje rządowi miesiąc na przedstawienie konkretnych informacji dotyczących restrukturyzacji Stoczni Gdańsk. Zdaniem ministra Grada sytuacji w tej stoczni winne są poprzedni rząd i władze spółki, które nie zadbały o to, by inwestor (ukraiński Donbas) uzgodnił z KE plany restrukturyzacji.