Ultimatum Unii dla polskiego rządu

Polskim stoczniom grozi bankructwo. Przed wakacjami Komisja Europejska może zażądać zwrotu pomocy publicznej. Skarb Państwa: zagrożona jest tylko Stocznia Gdańsk

Publikacja: 30.05.2008 04:23

Minister Skarbu Państwa Aleksander Grad

Minister Skarbu Państwa Aleksander Grad

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

– Nasza cierpliwość jest na wyczerpaniu – oświadczył wczoraj Jonathan Todd, rzecznik Komisji Europejskiej. I przypomniał, że 1 czerwca miną trzy lata od momentu, gdy KE ogłosiła rozpoczęcie postępowania badającego legalność pomocy publicznej dla polskich stoczni. Mimo przesyłania przez polską stronę kolejnych planów naprawczych i obietnic pozyskania wiarygodnych inwestorów w ostatnich tygodniach z planu zakupu obu stoczni wycofała się spółka Amber należąca do Przemysława Sztuczkowskiego, co załamało plany restrukturyzacji.

– Na podstawie dostępnych informacji nie mamy innego wyjścia: musimy przygotować decyzję nakazującą zwrot pomocy publicznej przez stocznie Gdynia i Szczecińską – stwierdził rzecznik.

KE nie jest przekonana, że stocznie stać na samodzielne funkcjonowanie w przyszłości. Pomoc publiczna jest w Unii Europejskiej zakazana, bo narusza zasady konkurencji na wspólnym rynku. W wyjątkowych wypadkach Bruksela zgadza się jednak na dotacje. Taką gotowość wykazywała w wypadku polskich zakładów, ale pod warunkiem ograniczenia mocy produkcyjnych i znalezienia prywatnych właścicieli gotowych opracować taki plan restrukturyzacji, który zapewni im funkcjonowanie w przyszłości bez ubiegania się o kolejne pieniądze z budżetu.

Minister skarbu Aleksander Grad zdementował wczoraj na konferencji prasowej doniesienia o zagrożeniu odebraniem pomocy publicznej dla Gdyni i Szczecina. – Nie mamy tego typu oficjalnych informacji – mówił Grad. – Dziś do resortu wpłynęły cztery listy intencyjne w sprawie zakupu tych stoczni, spodziewamy się kolejnych. Jesteśmy zdeterminowani, by dokończyć prywatyzację stoczni – uspokajał, zapowiadając, że resort skarbu w porozumieniu z Ministerstwem Finansów przekaże Stoczni Gdynia 515 mln zł, z czego 291 mln zł gotówką, a resztę w postaci akcji PKO BP i Zakładów Chemicznych Police. MSP zwróciło się do KE o przedłużenie terminu prywatyzacji o kilka miesięcy (zgodnie z obecnym nieformalnym harmonogramem upływa 30 czerwca).

W piśmie z 26 maja Neelie Kroes, unijna komisarz ds. konkurencji, daje rządowi miesiąc na przedstawienie konkretnych informacji dotyczących restrukturyzacji Stoczni Gdańsk. Zdaniem ministra Grada sytuacji w tej stoczni winne są poprzedni rząd i władze spółki, które nie zadbały o to, by inwestor (ukraiński Donbas) uzgodnił z KE plany restrukturyzacji.

Artur Trzeciakowski, prezes Stoczni Szczecińskiej Nowa

Rz: Czy mamy jeszcze czas na złożenie wyjaśnień w Komisji Europejskiej?

Artur Trzeciakowski: Sytuacja Stoczni Szczecińskiej Nowa jest dużo lepsza niż pod koniec zeszłego roku. Widzę realne zainteresowanie inwestorów, którzy docenili efekty restrukturyzacji i są zainteresowani zakupem. Nie wiem, co o tym wiedzą w Brukseli, bo nie ja prowadzę rozmowy, ale sądzę, że jest jeszcze czas, aby wszystko wyjaśnić.

Skoro sytuacja jest lepsza, dlaczego przed dwoma tygodniami z zakupu wycofał się Przemysław Sztuczkowski, jedyny zainteresowany inwestor?

Sytuacja jest lepsza, ale nadal nie jest dobra. Straty na nierentownych kontraktach udało się nam ograniczyć z 1,2 mld zł do ok. 350 mln zł. Dlaczego inwestor się wycofał, trzeba spytać jego. Ja mogę tylko powiedzieć, że nie zgadzam się z opinią, iż w Szczecinie nie można prowadzić rentownej działalności.

Czy miesiąc wystarczy, aby uzyskać odroczenie negatywnej decyzji KE?

Miesiąc z pewnością wystarczy na przekazanie do Brukseli informacji oraz wyjaśnienie zawiłości związanych z restrukturyzacją i poszukiwaniem inwestora. Nie jestem w stanie określić, czy miesiąc wystarczy na sfinalizowanie prywatyzacji. Zarząd i załoga zdają też sobie sprawę, że nie ma dla nas innej drogi niż prywatyzacja zgodnie z oczekiwaniami KE.

rozmawiał Adam Maciejewski

Anna Słojewska z Brukseli

– Nasza cierpliwość jest na wyczerpaniu – oświadczył wczoraj Jonathan Todd, rzecznik Komisji Europejskiej. I przypomniał, że 1 czerwca miną trzy lata od momentu, gdy KE ogłosiła rozpoczęcie postępowania badającego legalność pomocy publicznej dla polskich stoczni. Mimo przesyłania przez polską stronę kolejnych planów naprawczych i obietnic pozyskania wiarygodnych inwestorów w ostatnich tygodniach z planu zakupu obu stoczni wycofała się spółka Amber należąca do Przemysława Sztuczkowskiego, co załamało plany restrukturyzacji.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Biznes
InPost Rafała Brzoski nastawił celownik. Będą kolejne akwizycje?
Biznes
Polska firma chce dostarczać e-doręczenia w całej Europie. Zawarła ważny sojusz
Materiał Promocyjny
Karta kredytowa to wygodny sposób na sfinansowanie niespodziewanych wydatków
Biznes
Polska armia zyska oczy. MON kupuje satelity za setki milionów złotych
Biznes
Gigantyczne inwestycje Saudów w USA. Ceny mieszkań wyhamowały