W marcu tego roku IATA zakładała, że tegoroczny wynik przewoźników lotniczych zamknie się kwotą o 6,8 mld dolarów wyższą i zarobią oni w sumie 4,5 mld dolarów.
Zmiana prognoz jest bezpośrednio związana z podwyżką cen ropy na światowych rynkach. Jeszcze w marcu baryłka kosztowała średnio 86 dolarów, obecnie trzeba za nią zapłacić średnio 106,5 dolara. Wczoraj na londyńskiej giełdzie baryłka surowca Brent kosztowała ok. 126 dolarów. Jeżeli do końca roku cena baryłki będzie średnio wynosić 135 dolarów, strata linii może wzrosnąć nawet do 6,1 mld dol.
– Każdy dolar, o jaki wzrasta cena baryłki ropy, oznacza wzrost naszych kosztów o 1,6 mld dolarów – powiedział Giovanni Bisignani, dyrektor generalny IATA.
Cena paliwa to w tym roku aż 34 proc. wszystkich kosztów ponoszonych przez linie lotnicze. Łączny rachunek, jaki przyjdzie zapłacić przewoźnikom za paliwo, zamknie się kwotą 176 mld dolarów, o ile cena ropy nie wzrośnie powyżej aktualnej. To ok. 40 mld dolarów więcej niż w roku ubiegłym, pierwszym po siedmiu latach strat, który branża zakończyła na plusie, zarobiwszy 5,6 mld dolarów. Tak dobry rok może się prędko nie powtórzyć. Brian Pearce, główny ekonomista IATA, twierdzi, że przed branżą lotniczą jeszcze długa droga do stabilizacji finansowej.