– Trudno na razie mówić o zasięgu strajku – mówi Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej. – Powołaliśmy centralny i regionalne sztaby antykryzysowe, które będą monitorować rozwój sytuacji i podejmować działania zmierzające do ograniczania jego skutków.
– Mam nadzieję, że przyłączy się do nas 66 tys. osób, czyli wszyscy, którzy głosowali za strajkiem w referendum – zapowiadał wczoraj Bogumił Nowicki, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Poczty Polskiej.
Jest to jednak mało prawdopodobne. 26 maja przedstawiciele 32 związków – w tym największego w firmie, OPZZ – podpisali z kierownictwem Poczty porozumienie płacowe. Na jego podstawie wszyscy etatowi pracownicy od 1 sierpnia dostaną podwyżkę w wysokości 400 zł. Dodatkowo na każdy etat będzie przysługiwać jednorazowo 400 zł w formie bonów wypłaconych do końca roku.
Do porozumienia nie przystąpiła pocztowa „Solidarność”, związek zawodowy straży pocztowej oraz cztery mniejsze organizacje. Dwie największe z nich zrzeszają w sumie 18 tys. osób. Protestujący domagają się podwyżki w wysokości 537,5 zł na etat od stycznia tego roku.
Zdaniem rzecznika Poczty zwiększenie puli pieniędzy przeznaczonych na podwyżki nie wydaje się możliwe. – Już doszliśmy do granicy płynności finansowej – tłumaczy Baranowski.