W poniedziałek do Genewy zjeżdżają ministrowie handlu z całego świata na decydujące rozmowy o liberalizacji handlu w ramach rundy z Dauhy. – Porozumienie jest w zasięgu ręki – oświadczyła wczoraj amerykańska przedstawicielka Susan Schwab. Wszystkim stronom udało się ograniczyć listę kontrowersyjnych punktów do 30, ale jest jeszcze wiele do wynegocjowania.

Runda z Dauhy WTO (Światowej Organizacji Handlu) została zainicjowana w stolicy Kataru w 2001 r. Przez wiele lat nie udało się dojść do porozumienia. Z jednej strony UE i USA chronią swoje rynki rolne, z drugiej Ameryka Łacińska i Azja stawiają bariery przed produktami przemysłowymi. Peter Mandelson, unijny komisarz ds. handlu, uważa, że teraz jest ostatni moment na kompromis. Bez niego światowy wzrost gospodarczy ulegnie spowolnieniu. – Wzrost nie bierze się sam z siebie. Pomagają mu polityczne decyzje – powiedział brytyjski komisarz. Według niego rozwój światowej gospodarki w ciągu ostatniej dekady jest rezultatem decyzji o liberalizacji handlu podjętych 15 lat temu. Ale te możliwości zostały już wykorzystane i teraz trzeba dalszej liberalizacji.

1,2 bln euro wyniósł eksport UE w 2006 r. To o 40 proc. więcej od sprzedaży zagranicznej USA

Zanim Mandelson pojedzie do Genewy stawić czoła azjatyckim i amerykańskim negocjatorom, musi najpierw uzyskać poparcie w Unii Europejskiej. Co prawda mandat zakreślający granice jego ustępstw został dawno zatwierdzony, ale od pewnego czasu bezustannie podważa go Francja, stojąca teraz na czele Unii. Dziś w Brukseli ma się odbyć nadzwyczajne spotkanie ministrów z 27 państw UE. Francja ma silnych sojuszników – Włochy i Hiszpanię. W odpowiedzi uformował się front liberalny – list otwarty z poparciem dla komisarza napisały Wielka Brytania, Szwecja, Estonia, Słowenia, Czechy i Łotwa. – Od naszej jedności zależy, czy Unia pozostanie wiodącą siłą w kluczowej fazie negocjacji – napisało sześciu ministrów w liście opublikowanym przez „International Herald Tribune”.

– Jesteśmy pewni, że to, co negocjujemy, będzie do przyjęcia dla europejskich rolników – uspokajała Mariann Fischer Boel, komisarz odpowiedzialna za rolnictwo. Organizacje farmerów biją jednak na alarm i protestują przeciwko znoszeniu preferencji dla europejskiej żywności.