Urząd Lotnictwa Cywilnego zgodził się, by władze gdańskiego portu podpisały umowę z firmą dostarczającą paliwo bez ogłaszania przetargu. Otwiera to drogę pozostałym portom lotniczym do szybszego wprowadzenia konkurencji u siebie. Obniżenia cen paliwa spodziewają się linie lotnicze. Prezes Lotosu Paweł Olechnowicz przyznaje, że jest to możliwe. – Konkurencja jest zawsze korzystna dla klientów – dodaje.
Umowa gdańskiego portu z Lotosem była wynegocjowana już dawno, mogła zostać podpisana jednak dopiero po dopełnieniu formalności. Władze portu zwróciły się więc do ULC o zgodę na odstąpienie od obowiązku przeprowadzenia przetargu na wybór kolejnej firmy – wiadomo było, że innych chętnych nie ma, a procedura oprócz kosztów przyniosłaby tylko opóźnienie.
Gdańskiemu lotnisku zależało na czasie – już w tym roku może obsłużyć 2 mln pasażerów. Bruksela wymaga zaś, aby w takiej sytuacji na lotnisku działały co najmniej dwa podmioty świadczące obsługę naziemną, w tym jeden niezależny od portu lotniczego i od największego przewoźnika z niego operującego. Brak konkurencji może oznaczać karę finansową. Warszawskie lotnisko już znalazło się w tej sprawie pod lupą Brukseli.
– Szukamy rozwiązania, które pozwoli na dywersyfikację dostaw paliwa na lotnisku – zapewnia Jakub Mielniczuk, rzecznik warszawskiego portu lotniczego.
Od przyszłego roku konkurencję wśród firm obsługujących podróżnych i dostarczających paliwo będzie musiało zapewnić również lotnisko w Katowicach, które przekroczy 2 mln obsłużonych podróżnych. – Jeżeli będziemy musieli ogłosić przetargi, to to zrobimy – deklaruje Artur Tomasik, prezes katowickiego portu. – Jednak przy 2 mln osób dwie firmy nie będą miały co robić – dodaje.