Ponad 1 mld euro przeznaczono na tworzenie i rozwój mikroprzedsiębiorstw w Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007 – 2013. To pieniądze dla osób, które mieszkają na wsi, chcą tam rozwinąć działalność, ale nie są rolnikami. Szacunkowo takich osób może być 4 – 5 mln. Ministerstwu Rolnictwa taka idea się jednak nie podoba i chce mocno ograniczyć unijną pomoc na ten cel – dowiedziała się „Rz”. Pula pieniędzy do podziału w tym programie ma się skurczyć o połowę, do 500 mln euro. Co więcej, zmniejszona ma zostać także wysokość dotacji dla poszczególnych chętnych. Za stworzenie mikrofirmy, w której znajdzie pracę jedna osoba, będzie można dostać wsparcie do 50 tys. zł, a wedle jeszcze obowiązujących przepisów – do 100 tys. zł. Maksymalna dotacja dla nowo powstałego przedsiębiorstwa ma spaść z 300 do 150 tys. zł.
To zasadniczo zmniejsza atrakcyjność tego programu. – Planowałem założenie małego biznesu, bukieciarni. Liczyłem na 100 tys. wsparcia – mówi „Rz” osoba, która czeka na uruchomienie dotacji. – Nowy limit, czyli 50 tys., nie wystarczy na rozpoczęcie tego typu działalności. Raczej zrezygnuję – dodaje.
Rozczarowanych może być więcej. Tym więcej, że program rozwoju wsi był najbardziej hojnym źródłem pieniędzy dla mikrofirm. Większość unijnych pieniędzy dla biznesu przeznaczonych jest bowiem dla już istniejących przedsiębiorstw. Na ich tworzenie zarezerwowane są głównie fundusze w programie Kapitał Ludzki, ale tam pomoc wynosi maksymalnie 40 tys. zł.
500 mln euro zabranych z puli na tworzenie i rozwój wiejskich mikroprzedsiębiorstw ma zostać przeznaczone na wsparcie rolników. 300 mln euro – na działalność gospodarczą (nierolniczą) osób związanych z rolnictwem (ubezpieczonych w KRUS, otrzymujących płatności bezpośrednie lub pracujących u producentów rolnych otrzymujących takie płatności). Kwota do podziału na to działanie zwiększy się z ok. 346 do 645 mln euro. Pozostałe 200 mln euro ma trafić na modernizację gospodarstw rolnych (wzrost z 1,8 do 2 mld euro).
– To bardzo złe propozycje – komentuje Łukasz Hardt z Instytutu Sobieskiego. – Zachęcają do pozostania w KRUS, co jest raczej sprzeczne z polityką tego rządu – dodaje. Zdaniem Grażyny Gęsickiej, byłej minister rozwoju regionalnego, pomysły resortu rolnictwa idą w złym kierunku. – Wieś to nie tylko rolnicy. Widać jednak, że lobby prorolnicze jest bardzo silne – mówi Gęsicka.