Aż 79 proc. polskich producentów części i komponentów dla fabryk samochodów odczuwa problem z dostępnością stali jako poważny i pogłębiający się – wynika z sondażu przeprowadzonego przez MotoFocus.pl we współpracy ze Stowarzyszeniem Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM). Problemem jest także wysoka cena surowca. Na dodatek kłopoty mogą się jeszcze pogłębić: Komisja Europejska chce przedłużyć o kolejne trzy lata mechanizm ochrony unijnego rynku stali.
Czytaj także: Na nowy samochód zaczekasz nawet rok
Według SDCM taka protekcjonistyczna polityka może obniżyć konkurencyjność europejskiego przemysłu motoryzacyjnego, a także zagrozić tysiącom miejsc pracy, m.in. w Polsce. Zwłaszcza że ceny stali osiągnęły rekordowy poziom, a huty w Europie mają trudności z zaspokojeniem rosnącego popytu. – Mechanizm ochronny zezwala producentom części na bezcłowe sprowadzanie spoza UE kilku rodzajów stali w ramach kwartalnych kontyngentów. Są one jednak dalece niewystarczające i wyczerpują się czasem nawet po kilku dniach od rozpoczęcia okresu rozliczeniowego – mówi Tomasz Bęben, dyrektor zarządzający SDCM. Wtedy producenci części muszą sprowadzać stal obciążoną 25-proc. cłem. – To stawia ich w trudnej sytuacji na bardzo konkurencyjnym rynku – dodaje Bęben.
Przemysł motoryzacyjny konsumuje prawie jedną piątą stali wytwarzanej w Europie. – Mechanizm chroniący unijny rynek stali działa na rzecz sektora hutniczego, ale powoduje zwiększenie importu produktów wyżej przetworzonych. To osłabia wielu europejskich, w tym polskich, producentów – twierdzi Alfred Franke, prezes Grupy MotoFocus.pl. Z jej badania wynika, że ponad połowa ankietowanych producentów motoryzacyjnych opowiada się za całkowitym zniesieniem ceł, a ponad 40 proc. uważa, że powinny zostać złagodzone.
Kłopoty ze stalą nakładają się na opóźniające się dostawy urządzeń opartych na półprzewodnikach i układach scalonych. Z tego powodu od początku roku producenci samochodów okresowo ograniczają lub nawet wstrzymują produkcję na skutek braku komponentów. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego ograniczenia w produkcji aut mogą być odczuwalne jeszcze jesienią. Szacuje się, że w tym roku mogą dotknąć nawet 1–1,5 mln pojazdów.