Rosyjski Gazprom drastycznie zmniejszył eksport gazu na Ukrainę, przez którą śle tranzytem większość surowca do Unii Europejskiej, w nocy z poniedziałku na wtorek. W najtrudniejszej sytuacji znalazły się Słowacja, Austria, Rumunia, Chorwacja, Macedonia i Grecja, gdzie import spadł od 70 do 100 proc.
– Dostawy gazu stopniowo się zmniejszały, a we wtorek o godzinie 15.30 całkowicie ustały – skarżył się wczoraj węgierski minister ds. energetyki Csaba Molnar. Z tego samego powodu Słowacja zapowiedziała ogłoszenie stanu wyjątkowego w gospodarce. W Bułgarii zapasy mają wystarczyć na siedem dni, ale już wczoraj niektóre ciepłownie borykały się z niedoborami gazu.
Mniej surowca płynie także do Polski. Na granicy z Ukrainą odbieramy zaledwie 2 mln m sześc. na dobę, choć normalnie jest to 14 mln m sześc. Ale dociera do nas bez problemów gaz płynący rurociągami przez Białoruś, dzięki czemu zakręcenie kurka na Ukrainie nie wywołało w Polsce tak dramatycznych problemów jak w innych krajach Europy Środkowej i na Bałkanach. Wczoraj rząd przyjął jednak rozporządzenie, które dopuszcza ograniczenie dostaw do zakładów przemysłowych, ale na razie nie ma powodu, by wprowadzać je w życie.
[ramka][b]Polskie kłopoty [/b]
1. Czy zabraknie gazu w naszych domach?Nie. Większość gazu płynie do Polski przez Białoruś; są też zapasy w magazynach.