Firmy żyją na kredyt

Przedsiębiorstwa coraz częściej wydłużają kredyt kupiecki. Bronią się w ten sposób przed utratą płynności i zbyt drogimi pożyczkami w bankach

Publikacja: 07.04.2009 08:40

Największe ppóźnienia płatności są w lubuskiem. Firmy ratują się przed utratą płynności wydłużaniem

Największe ppóźnienia płatności są w lubuskiem. Firmy ratują się przed utratą płynności wydłużaniem czasu spłaty zobowiązań. Najszybciej zaczęli tak robić eksporterzy, bo najbardziej ucierpieli na recesji i zastopowaniu akcji kredytowej.

Foto: Rzeczpospolita

Firmy umawiają się między sobą na coraz dłuższy czas przy spłacie zobowiązań. W ten sposób od początku roku wydłuża się kredyt kupiecki, ale nie rośnie za to znacząco opóźnienie płatności. Pomimo to są branże, w których znacznie zwiększył się procent długów niespłacanych przez ponad cztery miesiące. Z danych Euler Hermes wynika, że firmy transportowe spóźniają o ponad 120 dni zapłatę 17 proc. faktur, jakie wystawiły im firmy paliwowe (rok temu było to 3,4 proc.). Złe długi rosną też w hurcie budowlanym (obecnie ponad 8 proc., w porównaniu z 2 proc. w lutym zeszłego roku).

Gdy porównuje się przeciętny czas spóźnień, to w większości województw jest on taki sam lub nieco mniejszy niż pod koniec ubiegłego roku. Wynosi dwa – trzy tygodnie. – Terminy płatności są powszechnie niedotrzymywane – przyznaje Wojciech Warski, szef firmy informatycznej Softex Data i wiceprezes BCC. – Zalegają z nimi nawet duże banki. Wszyscy wolą przetrzymywać gotówkę, jeśli ją mają – podkreśla.

[srodtytul]Kłopoty z płynnością[/srodtytul]

W lutym, w porównaniu ze styczniem, przeciętne opóźnienie w płatnościach wzrosło w województwie lubuskim z 22 do 37 dni. O kilka dni wydłużyły się spóźnienia w Małopolsce oraz na Warmii i Mazurach (do 24), na Pomorzu (do 23). Lepiej za to jest na Podkarpaciu, gdzie przeciętnie firmy spóźniają się z płaceniem kontrahentom o tydzień krócej, czyli o 20 dni.

Prof. Leszek Pawłowicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową tłumaczy, że firmy zaczynają mieć kłopoty z płynnością. – Drastycznie spadła liczba udzielanych kredytów, banki podwoiły marże dla kredytów korporacyjnych, więc przedsiębiorstwa coraz rzadziej na nie stać. Wolą się kredytować u kontrahentów – dodaje ekonomista.

Reklama
Reklama

Jak zaznacza Grzegorz Błachnio z Euler Hermes, wydłużenie kredytu kupieckiego trochę wynika z taktyki firm, a trochę z konieczności. – Dostawcy chcieliby skracać termin płatności, ale w większości branż decyduje odbiorca. Jeśli zaostrzymy dla niego warunki spłaty – przejdzie do konkurencji. Tak się dzieje w branży budowlanej czy paliwowej – tłumaczy Błachnio.

W skomplikowanej sytuacji znalazły się zakłady zbrojeniowe, po tym gdy armia drastycznie zredukowała zamówienia i spółki stanęły pod ścianą. Gdyński Radmor, który ma z MON umowę wieloletnią na dostawy radiostacji wojskowych, zamówił zagraniczne komponenty do ich budowy już kilkanaście miesięcy wcześniej. – Za importowane części zapłaciliśmy, a teraz nie mamy pewności, ile sprzętu odbierze armia i jak szybko odzyskamy nasze pieniądze. Kontrakty mają być renegocjowane. Na razie jednak nie wiemy, na czym stoimy – mówi Andrzej Synowiecki, prezes Radmoru.

Coraz większy problem z egzekwowaniem płatności ze strony sieci handlowych mają też ich dostawcy. Sklepy w obawie przez kurczącą się konsumpcją wydłużają terminy płatności – nawet do 90 dni i coraz mocniej naciskają na obniżanie cen i spadek marży producentów. Ci przyznają, że obecnie większość sieci domaga się kolejnych obniżek od 5 do nawet 20 proc., podczas gdy ich marże często przekraczają 50 proc.

[srodtytul]Płatności z zagranicy[/srodtytul]

Ryzyko powstawania zatorów płatniczych rośnie nie tylko na rynku krajowym, ale także za granicą. Od ubiegłego tygodnia mniejsze o połowę limity ubezpieczeniowe do eksportu ma Łmeat. – Firmy, które ubezpieczają nasze transakcje eksportowe, tłumaczą swoją decyzję kryzysem. Uważają, że nasi kontrahenci w Europie Zachodniej są mniej wiarygodni, więc prawdopodobieństwo, że nie będą płacić za towar, jest duże – mówi „Rz” Ryszard Smolarek, prezes Łmeatu. W kraju z płaceniem za towar z jego firmy zwlekają głównie sieci handlowe. Szukają luk w umowach, aby wydłużyć terminy płatności. – To typowe dla większości sieci, z którymi współpracujemy. W przypadku jednej z dostaw pieniądze otrzymaliśmy trzy tygodnie po terminie – wyjaśnia Ryszard Smolarek.

– Jeszcze jesienią co druga pytana przez nas firma przyznawała, że spada popyt na jej produkty czy usługi, na początku wiosny było to już prawie 70 proc. przedsiębiorstw. A to oznacza, że wysyp zatorów płatniczych mamy jeszcze przed sobą – uważa Piotr Jaworski, ekspert KIG.

Reklama
Reklama

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki:

[mailto=a.fandrejewska@rp.pl]a.fandrejewska@rp.pl[/mail][/i]

Firmy umawiają się między sobą na coraz dłuższy czas przy spłacie zobowiązań. W ten sposób od początku roku wydłuża się kredyt kupiecki, ale nie rośnie za to znacząco opóźnienie płatności. Pomimo to są branże, w których znacznie zwiększył się procent długów niespłacanych przez ponad cztery miesiące. Z danych Euler Hermes wynika, że firmy transportowe spóźniają o ponad 120 dni zapłatę 17 proc. faktur, jakie wystawiły im firmy paliwowe (rok temu było to 3,4 proc.). Złe długi rosną też w hurcie budowlanym (obecnie ponad 8 proc., w porównaniu z 2 proc. w lutym zeszłego roku).

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Biznes
Polak wrócił na Ziemię. Czy wykorzystamy kosmiczną szansę?
Biznes
Ultimatum Trumpa dla Putina, mniej ofert pracy, Bruksela szykuje cła odwetowe
Biznes
Nowy szef Konfederacji Lewiatan: Wyobrażam sobie fuzje organizacji biznesowych
Biznes
Trump straszy UE, Ryanair wraca do Modlina, KE planuje nowe podatki
Biznes
Będzie drastyczna unijna podwyżka akcyzy na papierosy? Okoniem staje Szwecja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama