Chętni do przejęcia udziałów w Oplu są również dilerzy tej marki, którzy w ostatni piątek zadeklarowali, że gotowi są objąć ponad 10 proc. akcji. Jaap Timmer, prezes EURODA, europejskiej organizacji dilerów Opla/Vauxhalla, powiedział „Rz”, że skontaktuje się z inwestorem, jak tylko zostanie on wybrany.
Najwięcej kontrowersji budzi propozycja Fiata, ponieważ związkowcy, bardzo silni w Niemczech, obawiają się, że niesie ona za sobą znaczące cięcia zatrudnienia. Są zdecydowanymi zwolennikami wyboru Magny, która też nie ukrywa, że zmniejszenie liczby pracowników jest nie do uniknięcia. Magna zamierza przekształcić Opla w „zintegrowanego producenta”, który byłby odbiorcą jej komponentów.
Wczoraj minister gospodarki Nadrenii-Palatynatu Hendrik Hering, który bierze udział w negocjacjach z Fiatem w sprawie przyszłości Opla, ujawnił, że oferta Magny jest korzystniejsza, „bardziej wiarygodna, innowacyjna i konkretna”. – Jej największą zaletą jest właśnie zagwarantowana dostawa komponentów, czego brakuje w ofercie Fiata – mówił Hering.
Propozycja Magny ma jedną wadę. Udziałowcem Opla stałby się bowiem rosyjski państwowy bank Sbierbank. Ma on większościowy pakiet rosyjski producenta samochodów GAZ (ta firma chciałaby stworzyć joint venture z Magną i Oplem). Sbierbank robi to na wyraźne polecenie premiera Władimira Putina. Branżowym inwestorem Opla miałby w tej wersji stać się GAZ, który sam znajduje się na krawędzi bankructwa, a związek z Oplem pomógłby mu w dokonaniu wielkiego skoku technologicznego.
Największym problemem tych wszystkich propozycji jest brak wsparcia w gotówce dramatycznie Oplowi potrzebnej. Jednakże rząd niemiecki jest coraz bardziej skłonny do udzielenia gwarancji w wysokości 3,3 mld euro, naturalnie w przypadku, jeśli inwestor zostanie wybrany.